Wielki APEL do Wszystkich!

wdw

Kochana Siostro, kochany Bracie w Chrystusie!

Niniejszym zwracam się do Ciebie z gorącym APELEM – o uczynienie wszystkiego, dla jak najszerszego rozpowszechnienia adresu niniejszej strony, a także zawartego na niej materiału – dla dobra Twego, Twych bliskich, naszej Ojczyzny i świata całego.

Informacje, które każdego dnia do nas docierają, za pośrednictwem tzw. mass mediów, nie napawają optymizmem i są coraz to bardziej tragiczne. Nawet jeśli tu i ówdzie zaprzestaną strzelać, to mordują ciała i "dusze" na tysiące innych sposobów. Gdybyśmy choć przez ułamek sekundy mogli zobaczyć skomasowane zło tego tonącego w czerni szatańskiego świata (określenie użyte przez Panią Wszystkich Narodów) i odczuć niewypowiedziane cierpienie żyjącego w nim człowieka – zgotowane przez człowieka  (Nasz PAN go doświadczał, dlatego pocił się krwawym potem), to rozpadlibyśmy się z bólu na atomy[1].

A przecież tego wszystkiego można było i nadal można uniknąć dając JEJ i JEMU posłuch. Któż to ma uczynić, jeśli nie my, KATOLICY! od najwyższych hierarchów w Kościele, aż po "ostatniego" świeckiego! Przecież to w pierwszym rzędzie do nas KATOLIKóW skierowane są ICH słowa. Nie wystarczy je tylko czytać, zaspakajać ciekawość, kontemplować w zaciszu swoich czterech ścian; nimi trzeba żyć i głosić je na dachach!

To jest nasz święty obowiązek, z którego nikt nigdy nas nie zwolni nasza wielka odpowiedzialność za obraz tego świata! To właśnie dlatego PAN i PANI mówią dzisiaj do nas. Nie do jakiś bliżej nieokreślonych ludzi, ale bardzo konkretnie do mnie i do Ciebie. Gdyby tak nie było, nigdy byśmy ICH głosu nie usłyszeli. Skoro jednak zostaliśmy przez NICH wybrani (co za łaska!) i powołani do wypełnienia ICH świętej Woli, skoro usłyszeliśmy ICH słowa i przyjęliśmy za prawdziwe, to jakakolwiek nasza bezczynność usprawiedliwiona być nie może (por. Łk 6, 49). Nie usprawiedliwia jej ani pogrzeb, czy nie zaorane pole; nie załatwione te, czy inne sprawy; dom, praca, żona, mąż, czy dzieci; ani słabe zdrowie, czy choroba... nic jej nie usprawiedliwia! (por. Mt 10, 37; Mk 10, 29-30; Łk 9, 59-62; 14, 25-27). Musimy jasno zdać sobie sprawę z faktu, że jeśli niebieski OJCIEC i MATKA do nas mówią, to oczekują naszego posłuszeństwa! Wiedzą doskonale do kogo mówią i na co tego, do kogo się zwracają jest stać. Taka jest prawda!

Należy sobie w pełni uświadomić także i to, że otaczająca nas rzeczy-wistość jest odzwierciedleniem naszych wnętrz. Jeśli dzieje się źle "na zewnątrz", tzn., że dzieje się źle także w naszych sercach. I za to otaczające nas zło ponosimy – jako ludzie – wielką odpowiedzialność, i z tego zła, panującego w naszej ziemskiej rzeczywistości będziemy rozliczani – nie tylko z grzechów przeciwko Dekalogowi, ale również, a może i przede wszystkim, z grzechów zaniedbania – co mogłem żyjąc na tym świecie dobrego uczynić, a czego nie uczyniłem. Innymi słowy, będziemy rozliczani z pomnażania ofiarowanych nam przez Stwórcę „talentów”. Nie wystarczy je zakopać i po przeżytym życiu oddać na Sądzie Ostatecznym PANU. Bowiem nie żyjesz dla siebie! żyjesz dla NIEGO i bliźniego swego! (por. Mt 25, 14-46; Łk 18, 18-30) I to jest Twoja jedyna misja na tej ziemi! Innej nie ma!... Obumrzeć dla siebie i spalać się w miłości dla drugiego! To, i jedynie to, powinno być Twoim celem – gromadzić sobie skarby w Niebie...! (por. Mt 6, 19-21) poprzez współpracę z Bogiem w dziele ludzkiego zbawienia, bo, jak pisała św. Benedykta od Krzyża (Edyta Stein, 1942): „Najbardziej boskim ze wszystkich Bożych dzieł jest współpraca z Bogiem w zbawieniu dusz” (Pani Wszystkich Narodów nazywa swoją Akcję Ratowania świata Wielkim Dziełem Zbawienia i Pokoju).

Człowiek ma to do siebie, że bardzo łatwo przyzwyczaja się do wszys-tkiego także i do bombardującego go na co dzień zła. I to tak dalece, że z czasem zaczyna przyjmować je zupełnie bezkrytycznie za rzecz normalną, a nawet za dobro. Jeszcze na początku, jakimś wrodzonym, bezwarunkowym bożym odruchem próbuje stawiać złu opór, ale później rezygnuje i  płynie z prądem, tonie w błocie, pędzi wraz z bezwolną ludzką masą...  na zagładę duszy i ciała; on, stworzony na obraz i podobieństwo Boże, zaczyna żyć tak, jakby Boga nie było. A przecież tak niewiele potrzeba, aby zmienić ten świat aby nie mordowano,  poniżano,  gwałcono, upokarzano, prześladowano i demoralizowano; aby nie torturowano, nienawidzono, zaszczuwano, gnębiono, maltretowano, wyzyskiwano, zdradzano, oszukiwano i okradano; aby nie umierano z głodu i nędzy; aby nie rozpaczano, krzyczano i płakano; aby zapanował wreszcie w tej naszej doczesności zgodnie z ICH obietnicą tak bardzo przez nas upragniony  PRAWDZIWY POKóJ Cywilizacja Miłości Królestwo Boże Nowe Niebo i Ziemia Nowa Nowy EDEN[2]. To wszystko było zawsze i jest nadal  w  zasięgu  naszych  chrześcijańskich rąk!

To właśnie w nich leży KLUCZ do tej nowej rzeczywistości, dostępnej dla każdego białego, czarnego i kolorowego; dla chrześcijanina, muzułmanina, buddysty i hinduisty; dla poganina i ateisty... Wszystko, co musimy uczynić, aby odmienić nasz i ich los, to jedynie otworzyć tym kluczem drzwi czytaj: dać posłuch ICH SŁOWOM PRAWDZIE, która wyzwala.

Dzisiaj NIEBO "Stawia przed nami życie i śmierć. Wybierajmy więc życie, abyśmy żyli my i nasze potomstwo" na wieki.

Dlatego kończąc ten mój APEL jeszcze raz Cię błagam, także w świętym Imieniu JEJ i JEGO, w imieniu Aniołów i świętych, każdej ludzkiej istoty i każdego ziemskiego, i niebieskiego stworzenia:

IDź i ROZPOWSZECHNIAJ![3]

Z Panem Bogiem i Naszą Niebieską Matką!

W. Wojciechowski

Patrz także rozdziały pt.: "Współpraca" i "PILNE"

______________

[1] Gdyby ktoś, kto to czyta, chciałby posądzić mnie o pesymizm, to odsyłam go do Matki Bożej, która w wielu miejscach świata płakała i nadal płacze... krwawymi łzami, a także do Ojca świętego, który w homilii wygłoszonej 2003 r. podczas Pasterki w Bazylice św. Piotra w Watykanie tak się modlił:

"O Dziecię, które zechciałeś za kołyskę mieć żłóbek; o Stworzycielu wszechświata, który ogołociłeś się z Boskiej chwały; o Odkupicielu nasz, który dałeś swe bezbronne ciało jako ofiarę za zbawienie ludzkości! Niech blask Twych narodzin oświetli noc świata. Niech moc Twego orędzia zniszczy aroganckie zakusy złego. Niech dar Twego życia pozwoli nam coraz lepiej rozumieć, ile warte jest życie każdej ludzkiej istoty. Zbyt wiele krwi przelewa się jeszcze na ziemi! Zbyt wiele przemocy i konfliktów zakłóca spokój współistnienia narodów! Przychodzisz, by dać nam pokój. Ty jesteś naszym pokojem! Ty tylko możesz uczynić z nas "lud wybrany", który będzie należeć zawsze do Ciebie, lud "gorliwy w spełnianiu dobrych uczynków".

Zachęcam także bardzo gorąco do przeczytania materiału zawartego w rozdziale pt.: "Jeśli się nie nawrócicie..." oraz mojej prelekcji pt.: "Na ratunek światu!".

[2] Ta mowa o "rajskich czasach" nie ma nic wspólnego z utopią, czy demagogią. Zgodnie z obietnicą Nieba, z pewnością nadejdą! (patrz także: "Biblia" oraz "Prawda o modlitwie 'Ojcze nasz...'").

[3] Dopóki jest jeszcze na to czas i masz ku temu możliwość. Nadchodzi bowiem na ten świat wielki ucisk – jakiego nie było od początku świata i już więcej nigdy nie będzie (piekło na ziemi) – czas wielkiej ogniowej próby dla nas wszystkich – Golgota Kościoła, który idąc za Boskim Mistrzem zdąża na miejsce swojego ukrzyżowania (patrz: III Tajemnica Fatimska) – po to, aby zmartwychwstać. Dopiero po tym nastanie "Prawdziwy Pokój" (por. Mt 10, 16-33; 24, 6-22; Mk 13, 7-20; Łk 17, 22-37; Łk 21, 5-36).

W tym miejscu warto przytoczyć słowa naszego Ojca świętego, Jana Pawła II, który w 1980 r. podczas swego pobytu w Niemczech /Fulda/ powiedział:

"Będziemy się musieli wkrótce przygotować na wielkie doświadczenia, które mogą nawet domagać się narażenia naszego życia oraz poświęcenia się bez reszty Chrystusowi i dla Chrystusa. Może to być złagodzone dzięki waszej modlitwie, ale nie może być już odwrócone, ponieważ tylko w ten sposób może nastąpić prawdziwe odnowienie Kościoła. Jakże często Kościół odnawiał się przez Krew! Nie inaczej dokona się to także i tym razem. Obyśmy byli silni i pełni ufności pokładanej w Chrystusie i Jego świętej Matce. Odmawiajmy wiele razy i często Różaniec św.".

Należy zauważyć, że zgodnie ze słowami Matki Bożej, ta czekająca nas, bardzo trudna i już nieunikniona rzeczywistość nie jest w żaden sposób przez Boga zaprogramowana, ale jako konsekwencja postępowania człowieka – przez naszego miłosiernego i wszechwiedzącego Ojca przewidziana. Stąd posyła ON nam dzisiaj swoją Matkę, która mówi, co mamy czynić, aby ten ucisk skrócić, złagodzić jego śmiercionośne skutki i się w nim ostać – czytaj: nie zginąć (na wieki). Dlatego tak bardzo ważne jest, jak najszersze szerzenie Orędzi Nieba – dla przyspieszenia JEJ zwycięstwa – dla dobra człowieka i całego świata.

8 grudnia 2003 r. w Orędziu na światowy Dzień Pokoju 1 stycznia 2004 r. Jan Paweł II powiedział:

"Na początku nowego roku pragnę przypomnieć kobietom i mężczyznom każdego języka, religii i kultury antyczną maksymę: Omnia vincit amor (miłość wszystko zwycięża)!

Tak, drodzy Bracia i Siostry w różnych częściach świata, ostatecznie zwycięży miłość! Oby wszyscy zaangażowali się w dzieło przyspieszenia tego zwycięstwa. To ono, w gruncie rzeczy, jest tęsknotą każdego ludzkiego serca".

Co to "przyspieszenie" oznacza w praktyce? Oznacza zaoszczędzenie ludzkości morza cierpień.

Mały przykład – jeden z niezliczonej ilości budzących grozę innych przykładów: wg oficjalnych statystyk, w ciągu jednego roku mordowanych jest na świecie w łonach matek – w okrutny sposób – ponad 50 milionów naszych braci i sióstr, a więc w ciągu jednej jedynej minuty około 100 ludzi, i to bez przerwy, 24 godziny na dobę; także wtedy, kiedy jesz, śpisz, pracujesz, czy się bawisz.

A czy wiesz ilu ludzi umiera dziennie z głodu? 100 tysięcy!

Czy teraz już rozumiesz, co oznacza "przyspieszyć" zwycięstwo miłości, albo je opóźniać? A więc przyspieszaj, kimkolwiek byś nie był! I to nawet wtedy, gdybyś już wszystko stracił i był w oczach tego świata "nikim"! Jedno Ci bowiem zawsze pozostanie – Twoje bijące serce, w rytm słów JEJ Modlitwy: "Panie Jezu Chryste, Synu Ojca, ześlij teraz Ducha Twego na ziemię..."

.

.

.

.

.

.