BąDźCIE wiErnI, a Duch Wam pomoże

Przeżycia Eucharystyczne 1972 - 1978

Począwszy od 1972 r. wizje przedstawiają często budzącą grozę rzeczywistość ginącego świata, w którym ludzie jak skorpiony sieją śmierć i zepsucie. Ciężka duchowa walka ogarnia świat i zagraża ludzkości upadkiem. Jedynie powrót do Ofiary, do Boskiej Tajemnicy Eucharystii może świat uratować i odnowić oblicze ziemi. To Ona, Pani Wszystkich Narodów jest Tą, która poprzez zesłanie Ducha świętego zgromadzi narody w nowej Wspólnocie. Zarówno w Orędziach Pani Wszystkich Narodów”, jak też i w Przeżyciach Eucharystycznych” mówi się o tym, że żyjemy w decydującym czasie w historii zbawienia. W słowach i obrazach rozbrzmiewa nie kończące się wołanie o powrót do Boga, do Sakramentów i do Bożej Nauki, która trwać będzie aż do końca.

Przez Matkę przychodzi życie

Podczas Konsekracji ujrzałam nadchodzące światło i zaraz po podniesieniu Kielicha otrzymałam nadprzyrodzoną wizję. Zobaczyłam rękę, wychodzącą z chmur, wskazującą palcem na ziemię. Usłyszałam Głos, brzmiący jak wołanie:

śmierć i zguba!”.

Widziałam Ziemię, a nad nią wiszącą śmierć i nieszczęście. Na ziemi leżały trupie czaszki, a na nich skrzyżowane piszczele. Był to widok zepsucia, które przeszło przez tę ziemię. Głos zabrzmiał ponownie:

„Raz jeszcze wam mówię: biada wam,

którzyście to uczynili sprowadzając zgubę”.

Potem zobaczyłam krętą ścieżkę i pełzające po niej płazy. Myślałam, że to raki, lecz naraz zrozumiałam wewnętrznie: „Skorpiony.” Scieżka, po której pełzły, zdawała się być ścieżką węży. Nagle zobaczyłam, jak te skorpiony przeobraziły się w ludzi, w wielu mężczyzn – widziałam tylko ich plecy. Rozpętała się nad nimi straszna burza, słyszałam grzmoty. Znów usłyszałam Głos, który mówił:

„Pójdź za Mną i doświadcz na sobie, co stracą,

jeśli nie zawrócą z tej drogi”.

I to było tak, jak bym była przyjęta. Czułam się przeniesiona do głębokiego, niebianskiego stanu. To było tak, jak bym znajdowała się wśród tych, którzy przybyli do tego Królestwa. Tego uczucia, tak głębokiego i podniosłego, nie sposób opisać. Trwałam w nim dość długo. Potem powróciłam do poprzedniego stanu.

W międzyczasie przyjęłam Pana. Teraz usłyszałam Głos, jak mówił:

„Jestem przy tobie, patrz dobrze i słuchaj.

A wy, zrozumcie to wszystko dobrze!”.

To ostatnie dotyczyło jak gdyby innych.

Teraz ujrzałam Watykan i usłyszałam:

„Proces pomiędzy Duchem a zepsuciem jest w pełnym toku”.

Potem zobaczyłam trójkąt z okiem i usłyszałam:

„A wy, moi pasterze, gdzie jesteście?

Czy i wy chcecie Mną wzgardzić?

Myślcie o waszym prawdziwym powołaniu i obowiązku!

Zgromadźcie moje trzody, które ocalały.

Zaprowadźcie moje jagnięta w bezpieczne miejsce

i poprowadźcie je znów ku Codziennemu Cudowi.

Tam jedynie można odnaleźć pokój i wytchnienie.

Ponieście Mnie znów przez ulice i place.

Bądźcie wierni, a Duch wam pomoże.

On was nakarmi Niebieską Manną i napoi Wodą ze źródła”.

Ogarnęła mnie wielka radość i wszystko jak gdyby promieniowało od światła.

Wtedy zobaczyłam na wielkim polu powiązane snopki zboża. Padało i nad polem ukazała się tęcza. Na polu pasły się małe grupki owiec i jagniąt. Były ze swoimi pasterzami. Wszystko to zostało przeniesione do dużego kościoła.

Nagle przerodziły się one w ludzi różnych ras. Wtedy zobaczyłam, jakby w jakimś błysku, kaplicę i kościół, które już wcześniej widziałam. Usłyszałam:

„Oblubienica Pana nie na darmo została posłana na ziemię. Zanieście Ją narodom!

Zrozumcie to dobrze: również i Pan potrzebował Matki,

aby się narodzić.

Poprzez Matkę przychodzi życie.

Dlatego musi być Ona wprowadzona ponownie do waszych Kościołów i zaniesiona narodom, a przeżyjecie rozkwit”.

Potem zobaczyłam duży złoty pierścień, a na nim tarczę zegarową i wskazówkę, która zaczęła się obracać, i która zatrzymała się przy cyfrze w środku u góry. A więc z pierścienia zrobił się zegar.

Potem zobaczyłam jakiegoś papieża, przed którym położone zostały cztery księgi z symbolami zwierząt na okładkach. Potem ukazał mi się trójkąt, w którym znajdował się drugi trójkąt – gwiazda Dawida.

Widziałam zupełnie inną wspólnotę chrześcijan. Ale wydawało mi się, że to jest na później.

Naraz znalazłam się na niebiańskiej równinie – z jej środka wyrosła z ziemi gałązka z niebiańską Złotą różą. Gdy to oglądałam, światło promieniowało najpierw bardzo silnie, a potem zaczęło bardzo wolno znikać. Zauważyłam, że Pan znajdował się jeszcze niespożyty  w moich ustach.

(25 marca 1973 r.)

Zjednoczcie się narody

W „Orędziach Pani Wszystkich Narodów” ostrzega się prawie że nieustannie przed upadkiem i wielką duchową walką, która zagraża Kościołowi i światu, walką, która wtedy, w ówczesnej rzeczywistości nie była jeszcze do przewidzenia, a która teraz przybrała bardzo wyraźny kształt.

W „Przeżyciach Eucharystycznych” natomiast zostają przedstawione straszne obrazy śmierci i zepsucia. Są to obrazy, które znamy z dwunastego rozdziału Apokalipsy św. Jana: Walka siedmiogłowego smoka przeciwko Niewieście i Jej Bożej Dziecinie. To Pani Wszystkich Narodów jest Tą, która zgromadzi narody w jednej Wspólnocie.

Podczas Konsekracji zobaczyłam silnie promieniujące światło, nachodzące nad ołtarz i kapłanów. W czasie Podniesienia święta Hostia zaczęła żyć. Doświadczyłam obecności Pana i usłyszałam:

„Narody, uklęknijcie przed Swoim Panem, ON jest tutaj!”.

Podczas podniesienia Kielicha, zobaczyłam nad nim chwalebny Krzyż, a z lewej strony rodzaj litery A, z prawej zaś .

Potem miałam nadprzyrodzoną wizję. Ujrzałam przed sobą wielogłowego smoka – naliczyłam siedem głów, każda była inna. Wspólnie tworzyły jeden ogromny pysk, który nagle się otworzył i coś zwymiotował. Zobaczyłam, że były to same żmije, a między nimi leżały wszędzie jaja, które one pożerały. Był to okropny, wstrętny widok, który wywołał we mnie ohydne uczucie. Usłyszałam:

„Plemię żmijowe, biada wam!”.

Świat był czarny i zrozumiałam wewnętrznie: „Świat chyli się pod wieloma względami ku upadkowi i musi być uratowany.”

Potem ów obraz spłynął sprzed moich oczu jak błotnista masa.

Wtedy zaczął padać deszcz i zobaczyłam, że był to deszcz z Manny. Manna ta spadała na ziemię i była pospiesznie zbierana.

Następnie pojawiła się przede mną ponownie równina, a na jej środku rodzaj wieży. Wyglądało to tak, jakby ktoś zarzucił na nią lasso – wewnętrznie zrozumiałam: „Pas” – którym ktoś ją oplótł i pociągnął. Wieża ta rozpadła się cała w gruzy. Patrząc na to odnosiłam wrażenie, że minęły lata i wtedy znów zobaczyłam równinę na której zbudowano nową wieżę. Gdy była już gotowa, była o wiele piękniejsza i wyższa, i promieniowała w słońcu.

Nagle pojawiła się przede mną skała, a obok niej wetknięta w ziemię laska z wężem. Wokół pojawiły się woda i ogień. Usłyszałam uderzenia zegara. To były bardzo ciężkie uderzenia – naliczyłam ich dwanaście.

Potem zobaczyłam inną skałę, o wiele wyższą i wspanialszą. Z Nieba wyłonił się kij z miedzianym wężem. Upadł dokładnie obok skały. Położono cztery księgi. Usłyszałam:

„Ty jesteś Moją skałą. Jak ziarno w ziemi dochodzi do rozkwitu,

tak i ty doprowadzisz znów Kościół, Wspólnotę do rozkwitu.

A wy, Moi pasterze i apostołowie, czy jesteście zniechęceni i przybici? Zachowajcie waszą wiarę we Mnie.

Wiedzcie: wiedza nie pochodzi od człowieka,

lecz od Ducha Świętego, który pochodzi od Ojca i Syna.

Jedynie On daje poznanie i mądrość. Bo od samego człowieka nie pochodzi nic.

Bądźcie stali i nie pozwólcie się zwieść!

Pokazałem wam obraz żmij. Myślcie o tym.

Rzymie czuwaj, twój wróg czyha!

A wy narody, gromadźcie się i jednoczcie w imię Pani Wszystkich Narodów.

Wtedy usłyszałam:

„Pójdź za Mną”.

Teraz ujrzałam promienne błękitne niebo, z dużą białą chmurą. Otwarło się i znów zostałam wzięta do Królestwa. Tym razem jednak było ono jeszcze bardziej niebiańskie niż poprzednio. Nie znajduję słów, aby opisać, jak było to wspaniałe i niebiańskie.

Gdy ujrzałam Pana w całej Jego Chwale, usłyszałam:

„Tak jak Mnie widzisz, tak widzisz i Ojca.

Duch pochodzi od Ojca i ode Mnie”.

Widziałam także Panią w koronie, w pełni Jej niebiańskiej Chwały. I usłyszałam niebiańską muzykę.

Wtedy pojawił się przed tym tronem lew, potem byk, anioł i wielki orzeł. Kłaniali się bardzo głęboko przed tym niebiańskim obrazem. Przychodzili też różni uwielbieni ludzie. Oni także kłaniali się bardzo głęboko przed tym Tronem. Powtarzam – nie da się wyrazić, jak głęboko wzruszające i niebiańskie to było.

Wtedy powróciłam ponownie do mojego normalngo stanu. Napełniło mnie to tak wielkim smutkiem, iż z mych ziemskich oczu popłynęły łzy. Usłyszałam:

„Zjednoczcie się, wy, narody!

Zataczajcie wokół Niej coraz większy krąg.

Zbudujcie tutaj kaplicę dla Pani Wszystkich Narodów.

To jest wasze zadanie”.

I zobaczyłam, że Obraz z kaplicy niesiono ulicami jak w procesji. Doszliśmy do wielkiego placu na którym znajdował się majestatyczny kościół. Było tam wiele ludzi z różnych narodowości i wszyscy wchodzili z procesją do środka. W kościele usłyszałam:

„Teraz jest tutaj Wspólnota Wszystkich Narodów.

Stąd świat otrzyma swoje błogosławieństwo”.

Potem wszystko powoli zniknęło sprzed moich oczu, a opłatek komunijny pozostawał jeszcze niespożyty w moich ustach. I rzekłam:  „Panie, kim jestem, że mogłam to przeżyć? Dziękuję Ci“.

(31 maja 1973 r.)

Została posłana, aby uratować świat

W następnej wizji ukazana jest wspaniała panorama świata. Przez Panią, która jest przeniknięta światłem, ziemia dojdzie do nowego rozkwitu. Ona jest posłana przez Pana dla uratowania świata. Holandia i Amsterdam mają w tym zakresie bardzo szczególne i nie zawsze łatwe zadanie.

Podczas Mszy św., zaraz po Ofiarowaniu, zobaczyłam światło pojawiające się nad całym ołtarzem i kapłanami. Pod koniec „Ojcze nasz” miałam niebiańską wizję. Będąc w jakiejś dolinie, zostałam przeniesiona na coś w rodzaju pagórka, tak iż wszystko mogłam widzieć. W środku tej doliny widziałam gołą równinę. Usłyszałam Głos, który mówił:

„Patrz dobrze”.

I zobaczyłam, jak na tej gołej równinie wyrosło z ziemi wspaniałe silne drzewo. Na końcu każdej gałezi zobaczyłam imiona wypisane obcymi literami. Wierzchołek drzewa był goły. I usłyszałam znowu Głos, jak mówił:

„Patrz dobrze, co teraz nastąpi”.

Wtedy zobaczyłam zbliżające się nad nagi wierzchołek drzewa niebiańskie Światło, a w tym Świetle unoszącego się Gołębia.

Wówczas stało się coś bardzo pięknego: z tego gołego wierzchołka wyszła powoli wspaniała Złota Róża – i rozkwitła. Potem zobaczyłam niezwykłe Światło, jak gdyby wytryskujące z tej Róży. Przy tym usłyszałam:

„Ona została przyobleczona tym światłem

i na wskroś nim przeniknięta.

Została posłana, aby uratować świat”.

To był niebiański, piękny obraz.

Wówczas usłyszałam Głos wychodzący z tego niebiańskiego drzewa:

„Patrz teraz dobrze i dokładnie to przekaż”.

Obok tego niebiańskiego drzewa wyrosło z ziemi inne drzewo, wyniosłe i wielkie, z gałęziami skierowanymi ku górze. Było to, w porównaniu z tamtym, ziemskie drzewo. Nagle zobaczyłam, jak gałęzie zaczęły zwisać ku ziemi. Zwisały jak zwiędłe i wiele się połamało. Usłyszałam:

„Zauważ różnicę i zrozum to dobrze”.

I zrozumiałam wewnętrznie: „To wyobraża Kościół”.

Potem zobaczyłam, obok tego drugiego drzewa, wyrastającą z ziemi gałąź, i gdy na to patrzyłam, zaczęła bardzo powoli kwitnąć. Wtedy pojawiło się nad tym wszystkim wspaniałe światło. Głos przemówił znowu:

„Wprowadźcie Ją znowu do waszego Kościoła!

Amsterdamie, Ona zgromadzi w twym mieście narody”.

Potem zobaczyłam stojącą tam grupę ludzi i usłyszałam:

„A wy, poznajcie swoje zadanie.

Czyńcie, co się od was żąda.

ONA została posłana przeze Mnie. Zobaczcie, co się stało”.

Teraz zobaczyłam przed sobą obracającą się kulę ziemską. Widoczne były na niej głębokie pęknięcia i czarne plamy. Uslyszałam:

„Modlitwa, której Ona was nauczyła wydała już wiele owoców.

Czyńcie tak dalej. Mogło być o wiele gorzej. Patrz dobrze”.

Wtedy zobaczyłam Ziemię – była cała czarna. Z kosą w ręku biegła po niej śmierć. Kosiła nad ziemią i nagle leżały tam wszędzie trupie czaszki; odrażający obraz. Głos zabrzmiał znowu:

„Kontynuujcie. Proces oczyszczania jest w pełnym toku i jeszcze potrwa”.

Potem zobaczyłam większą grupę stojących mężczyzn i usłyszałam:

„A wy,  Moi aspostołowie, cóżeście uczynili?

Powróćcie do codziennej Ofiary, do Codziennego Cudu,

a wtedy odzyskacie pokój i ukojenie w waszych sercach”.

Teraz zobaczyłam drzewa i gałąź w jeszcze jaskrawszym świetle, i Gołębia ponad nimi, latającego tam i z powrotem, jakby czymś zaabsorbowanego. Usłyszałam:

„DUCH jest znowu. Dałem wam wytyczne.

Stosujcie się więc do nich, a Kościół ponownie stanie się wielkim.

Ale najpierw

– tutaj Głos przerwał na chwilę –

przeróżne prądy zderzą się ze sobą. Jednakże...  wytrwajcie!

Holandio, wzięłaś na siebie ciężkie zadanie. Wprowadźcie Ją ponownie! Przez to i inne narody będą uratowane.

A wy powiedzcie waszemu prymasowi, że Duch święty jest z nim.

Wytrwajcie i bądźcie wierni.

Biskupi, stańcie się znów jednością, Duch was wesprze”.

Potem zobaczyłam, jak dolina zaczęła znikać sprzed moich oczu i usłyszałam, że Msza św. się skończyła.

Nasz Pan w komunijnym opłatku leżał jeszcze niespożyty w mych ustach. Podziękowałam Panu.

(8 września 1973 r.)

Boża Tajemnica

Podczas Konsekracji chleb i wino przeistaczają się w Ciało i Krew Chrystusa i sam Pan wstępuje pośród nas. To misterium Boga, Który do nas przychodzi, Jego niebiańskie zejście na ziemię jest ukazane w kolejnej wizji:

Podczas Mszy św. w kaplicy przy ul. Diepenbrockstraat ukazało się nad ołtarzem i kapłanami światło. Promieniowało silnie od chwili przygotowania darów. Tuż przed Konsekracją miałam niebiańską wizję. Było tak, jak gdyby Niebo się rozwarło i jakby z góry – z prawej i z lewej strony, zaczął schodzić z niego na dół niebiański orszak. W środku szła jasna Postać z Kielichem i świętą Hostią, promieniującą na wszystkie strony.

Na samej górze, tam skąd wychodził orszak, zobaczyłam Niebiański Tron. Siedziała na nim majestatyczna Postać, a obok niej Pani, ukoronowana w chwale. Coraz więcej i więcej niebian schodziło na dół.

Wówczas ujrzałam ołtarz, na którym postawiono Kielich i położono świętą Hostię.

W międzyczasie usłyszałam następujące słowa:

„Otrzymaliście wskazania.

Wy, moi kapłani, postępujcie według nich 

i czuwajcie nad tą Boską Tajemnicą”.

(8 grudnia 1973 r.)

światło

Bóg jest światłem. To światło jest ukazane widzącej na różny sposób w Przeżyciach Eucharystycznych. W nawiązaniu do Trójcy Przenajświętszej, widzi Je ona często w trzech różnych wiązkach, lub w trzech różnych rodzajach światła, jak np. w kolejnej wizji:

Podczas Ofiarowania, nad ołtarzem i księdzem ukazało się światło.

Gdy rozprzestrzeniło się Ono nad wszystkimi ludźmi usłyszałam:

„Ja Jestem Pan, wasz Bóg i Stwórca”.

Potem pojawiło się drugie światło, łącząc się z pierwszym i usłyszałam:

„Ja Jestem Panem Jezusem Chrystusem,

który daje życie życiu”.

Potem pojawiło się trzecie światło i usłyszałam:

„Ja Jestem Duchem świętym,

który musi wnieść światło w ciemność.

Wy wszyscy, pocieszcie się!”.

W czasie, gdy to było mówione, widziałam te trzy światła jako jedno, świecące nad nami wszystkimi.

Gdy podczas Komunii św. przyjęłam Pana, usłyszałam:

„To jest miejsce uświęcone”.

Po małej przerwie Głos mówił dalej.

„Patrz dobrze”.

Musiałam patrzeć w dal i w bardzo odległej dali zobaczyłam znów kościół, który już kiedyś pokazywała mi Pani. Wtedy usłyszałam:      

„Zanieś mnie stąd do Domu Pana”.

Wówczas zobaczyłam Wspólnotę Wszystkich Narodów.

Potem wszystko zniknęło sprzed moich oczu, również światło zniknęło bardzo powoli.

(8 grudnia 1974 r.)

Smok i Pani

W następnej apokaliptycznej wizji widząca widzi Pana w całym Jego Majestacie i przed Nim smoka, powalonego i pobitego. Z naciskiem zwracana jest w tym miejscu uwaga na Panią i Jej modlitwę. Przecież to Ona zmiażdży szatanowi głowę.

Podczas Mszy św., w trakcie odmawiania wyznania wiary, zobaczyłam światło, zbliżające się nad ołtarz i kapłanów. Rozprzestrzeniło się ono powoli nad wszystkimi obecnymi.

W czasie Konsekracji, podczas podniesienia Hostii i Kielicha, zobaczyłam, jak przemieniły się one w postać Pana; wszędzie było samo światło, niewysłowienie piękne. Niemożliwością jest to opisać – ten Majestat i Moc.

Potem usłyszałam Głos, jak mówił:

„Tak przychodzę pomiędzy was, za każdym razem,

wy małej wiary”.

Kiedy przyjęłam Pana, otrzymałam znów nadprzyrodzoną wizję i usłyszałam:

„Pocieszcie się, pozostanę z wami”.

I znów ujrzałam tę jaśniejącą Postać. Jednocześnie uslyszalam:

„Zobaczcie, co się stało”.

Moim oczom ukazał się okropny widok. U stóp niebiańskiej Postaci ujrzałam leżącego wielkiego smoka. Potem zobaczyłam, że zostały wyłupione mu oczy, a potem wyrwane pazury. Na końcu rozwarła się jego paszcza i zobaczyłam, jak wypadły z niej wielkie kły. Wszystko to leżało przede mną na ziemi. Zobaczyłam, jak smok się skurczył i jak osłabiony, i wyczerpany runął na ziemię. Głos rzekł:

„Twoja moc jest złamana i twoja siła zmalała.

Twoja wyniosłość i pycha zostały zmiażdżone.

A wy możni tego świata, zobaczcie w tym dla siebie naukę”.

Po krótkiej przerwie Głos mówil dalej:

„Pocieszcie się narody, PAN jest z wami.

Odmawiajcie modlitwę, a ONA stanie się waszą Orędowniczką.

Bądźcie wierni”.

To wszystko wywarło na mnie bardzo głębokie wrażenie: ta wielkość, majestat i Potęga Pana, a z drugiej strony obraz tego bezsilnego i ohydnego smoka.

To wszystko znikało powoli sprzed moich oczu. Dziękowałam Panu z całą pokorą.

Nasz Pan leżał jeszcze niespożyty w mych ustach. Msza św. zbliżała się ku końcowi i światło znikało powoli.

(11 lutego 1975 r.)

Narody ziemi, radujcie się!

W wizji tej świat zostaje przedstawiony w absolutnym upadku. Matka i Pani Wszystkich Narodów jest posłana, aby został wylany na świat nowy Duch, który uczyni ziemię płodną i spowoduje jej rozkwit.

Podczas Mszy św., w czasie Credo, pojawiło się nad ołtarzem i kapłanami światło. Powoli rozprzestrzeniło się nad wszystkimi obecnymi.

Gdy przyjęłam Pana, otrzymałam nadprzyrodzone widzenie i usłyszałam Głos, który mówił:

Pójdź za Mną.

Słuchaj dobrze i zrozum”.

Potem znalazłam się na nieskończenie wielkiej, gołej równinie. Usłyszałam Głos wołający z ciężkich ciemnych chmur, wiszących nad równiną:

„Narody, popatrzcie na wasze pola i ziemię!

Są martwe i zepsute”.

Po chwili Głos mówił dalej:     

„Zasiew zginął w ziemi.

Narody lamentują wśród skarg i zawodzeń. Słuchajcie!”.

Usłyszałam straszny lament, nie widząc przed sobą nic innego, jak tylko wielką wyschłą równinę.

Nagle zapadła nad nią głęboka cisza. Czułam ją.

Potem Głos znów mówił:

„Zrozumcie dobrze: dlatego posłałem Panią Wszystkich Narodów – waszą Matkę.

Przypatrzcie się”.

Teraz na wyschniętą równiną padły wspaniałe niebiańskie promienie. Widziałam, jak z tej nagiej ziemi wyrastały teraz przecudne kwiaty i zieleń. Na środku wyrosła wysoko gałąź. Kiedy jej się przyglądałam, wyrosło z niej wspaniałe wielkie drzewo. Powstał Niebiański Ogród. Usłyszałam Głos jak mówił:

„Narody ziemi, radujcie się!

 Godzina wybiła!”.

Usłyszałam potężny okrzyk radości, wznoszący się nad równiną.

Widok ten pozostawał jeszcze długi czas przed moimi oczami. Nie mogłam się dość na to napatrzeć. Potem wszystko powoli zniknęło. Msza św. dobiegała końca. Po udzieleniu błogosławieństwa przez kapłana, zniknęło także światło. Dziękowałam Panu i prosiłam go: „Panie, pomagaj nam dalej, proszę”.

(15 sierpnia 1975 r.)

Uświęcone Miejsce

15 sierpnia 1976 r. została poświęcona nowa kaplica Pani Wszystkich Narodów – uświęcone Miejsce Pana i Pani Wszystkich Narodów. Zdarzenie połączone zapewne z niebiańską radością, ale także ukazanymi widzącej obrazami duchowej walki, która pociągnie za sobą Kościół i cały świat. Pani Wszystkich Narodów będzie ludzkość prowadzić i doprowadzi do Nowej Epoki, w której będzie panować Duch święty.

Podczas Mszy św., w czasie Credo, ukazało się nad wszystkimi obecnymi światło, wychodzące jednocześnie z czterech narożników nowej kaplicy. Kiedy przyjęłam Pana, otrzymałam nadprzyrodzoną wizję i pomyślałam: „Dlaczego inni nie widzą, tego światła?” Wtedy Głos rzekł do mnie: 

„Bo otworzyłem ci oczy i uszy, powiedz to.

JA ciebie tutaj przyprowadziłem.

Tak, zaprawdę, to jest uświęcone Miejsce.

Cieszcie się narody i bądźcie wdzięczne.

Nadchodzi Nowa epoka.

Ale patrzcie co nastąpi.

Oni wybrali sobie fałszywego ducha. Patrzcie i zrozumcie”.

Wtedy zobaczyłam same kamienne posągi na cokołach, przesuwające się przed moimi oczami. Pierwszy posąg, to wilk, potem cielę, jastrząb, sęp, krokodyl, skorpion, hiena, żmije i węże wijące się pomiędzy sobą. Na koniec zobaczyłam niezliczoną ilość nagrobków. Wszystkie one były kamiennymi posągami.

Wtedy nad tym wszystkim rozlegało się wołanie z  przestrzeni:

„Oni chcieli zabić życie.

Ja Jestem życiem i chcę, abyście codziennie je kosztowali.

Przyjdźcie narody, gdyż tylko wówczas otrzymacie znów ukojenie i pokój, i prawdziwy Duch będzie wam towarzyszył”.

Gdy to wszystko zostało powiedziane, zobaczyłam nad ołtarzem promieniującą świętą Hostię.

Potem ujrzałam Watykan. Jego mury były wykruszone i pouszkadzane. Usłyszałam:

„Uważajcie, narody!”.

I zobaczyłam czerwoną falę, obmywającą świat. Usłyszałam:

„Spójrzcie!”.   

I ujrzałam uwielbioną Panią. Wtedy usłyszałam:

„Ona zwycięży, jeśli będziecie pełnić wolę Ojca, Syna i Ducha świętego.

Ogłoście Ją Panią Wszystkich Narodów. A wtedy...”.

Teraz znów zobaczyłam Watykan. Naprawiano mury i dostawiano nowe wielkie kamienne bloki. Usłyszałam:

„To jest Nowa Epoka, która nadchodzi”.

Wtedy ujrzałam Watykan zupełnie nowy, jak odrodzony.

Potem wszystko zniknęło mi sprzed oczu. światło promieniowalo jeszcze nad nami wszystkimi, aż do końca Mszy św. Dziękowałam Panu w imieniu wszystkich ludzi i usłyszałam:

„Swiatło będzie wam towarzyszyło”.

 (15 sierpnia 1976 r.)

Niebiańskie światło schodzi na was

W kolejnej wizji zostajemy przeniesieni do różnych czasów. Ukazywane są obrazy ze Starego Testamentu, jak np. kamienne tablice Mojżesza z dziesięcioma przykazaniami i różne inne sceny z tamtych czasów. W starcu, trzymającym w rękach Zwój, rozpoznajemy ponownie św. Jana, któremu jak wiemy anioł przekazał „książkę” i który oglądał Niewiastę przyobleczoną w Słońce. (Apok 10 i 12).

Widzimy również dwunastu mężczyzn przedstawiających sobą Dwunastu Apostołów. W końcu przeniesieni jesteśmy naraz do niedawnej przeszłości – do roku 1959, ostatniego roku objawiania się Pani Wszystkich Narodów.

Następnie przedstawiony jest nam czas obecny, epoka duchowego upadku, przepowiedzianego przez Panią. Na horyzoncie pojawiają się cyfry 2–0–0–0 – jako cicha obietnica nowego czasu (czyżby nawiązanie do Wielkiego Roku Jubileuszowego 2000 – swoistej bramy do nowego tysiąclecia, do Nowej Epoki, Wiosny i Lata Kościoła?).

Podczas Mszy św., w czasie Ofiarowania, ukazało się nad nami wszystkimi światło i usłyszałam:

„Niebieskie światło schodzi na was”.

Podczas Prefacji zobaczyłam nagle obraz Pani, cały w świetle. Natomiast w czasie Konsekracji światło to promieniowało tylko nad kapłanem i ołtarzem, jednak po Konsekracji także nad wszystkimi obecnymi.

Po przyjęciu Komunii św. otrzymałam nadprzyrodzoną wizję i usłyszałam Głos, jak mówił:

„Dziecię ludzkie, pójdź za Mną i dobrze wszystko zrozum”.

Wtedy światło szło przede mną i naraz znalazłam się w jakimś górzystym kraju. Wewnętrznie zrozumiałam: „To są bardzo zamierzchłe czasy.” Przede mną pojawił się mężczyzna z brodą. W ręku  trzymał duży kamień. Wtedy zaczęły pojawiać się na ziemi kamienie, a na każdym jakiś numer. Policzyłam od jednego do dziesięciu. Wtedy Głos rzekł:

„Spójrz, co się stało”.

Wtedy usłyszałam potężny łoskot i zobaczyłam, że wszystkie kamienie stały się pyłem. Wtedy Głos powiedział:

„Oni je podeptali i zmiażdżyli.

Chodź ze Mną, idziemy dalej”.

Potem było tak, jak gdybym musiała zrobić duży krok i znalazłam się w zupełnie innej epoce. Ujrzałam przed sobą starca o delikatnych rysach twarzy. W jednej ręce trzymał Zwój. Podniósł ręce w górę i zobaczyłam, że się w coś wpatrywał. Głos rzekł do mnie:

„Przypatrz się, na co on patrzy”.

Spojrzałam w tę samą stronę, w którą patrzył starzec i zobaczyłam niebiańską, wywyższoną Panią, na wskroś przenikniętą światłem i otoczoną niebiańskimi postaciami.

Obraz zniknął i zobaczyłam cyfry 3–10–12, które przesuwały się przede mną. Ponownie usłyszałam Głos, który mówił:

„Pójdź za Mną”.

To było tak, jakbym ponownie musiała zrobić duży krok i zrozumiałam wewnętrznie: „Znajdujesz się teraz w całkiem innej epoce.”

Zobaczyłam ruiny świątyń, posągi bożków, spustoszenie, pustkę i upadek. Głos rnówił:

„Chodź, idziemy dalej”.

Teraz  ujrzałam znowu górzysty krajobraz i stojących tam mężczyzn. Głos rzekł:

„To jest tych Dwunastu, policz ich.

Moi pasterze, zrozumcie to wszystko dobrze”.

Głos rzekł do mnie:

„Pojdź za Mną”.

Kiedy światło ciągle przesuwało się przede mną, zrozumiałam wewnętrznie: „Teraz wchodzisz znowu w zupełnie inną epokę.”

Teraz zobaczyłam przed sobą świetlną zasłonę, która powoli się rozsuwała. Przede mną leżało wspaniałe pole dojrzałego żyta. Pośrodku pola stał obraz Pani Wszystkich Narodów a wokół jego ramy wisiały wspaniałe latorośla z dojrzałymi winogronami. Nad obrazem ukazały się cyfry 1–9–5–9. Zrozumiałam wewnętrznie: „Czas jest w pełni rozkwitu”.

Ponownie usłyszałam Głos:

„Zobacz, w jakim celu Ją posłano.

Pójdź za Mną”.

Nagle stanęłam przed czarną zasłoną, która się rozsunęła i usłyszałam odgłos ścinanych gałęzi, i widziałam spadające winorośla, jedno za drugim. Był to przenikliwy, okropny odgłos.

Potem zobaczyłam dookoła wielką ruinę kościołów. Ogarnęło mnie straszne przygnębienie, zmęczenie i przede wszystkim uczucie pustki. Usłyszałam Głos, mówiący tonem skargi:

„Aż tak daleko to zaszło.

Czasy powtarzają się, tak jak przedtem.

Ale...  pójdź za Mną”.

Ponownie stałam przed białą zasłoną, która rozsuwała się bardzo powoli. Zobaczyłam przed sobą Watykan. Po placu błądziły wszędzie stadka owiec. Nagle owce te przemieniły się w małe grupy ludzi i odczułam, że coś je dzieli. Głos skarżąc się wołał: .

„Oni są podzieleni i rozproszeni.

Ty, Mój Arcypasterzu, Kefasie, tobie daję władzę,

zjednocz ponownie Owczarnię; nie pozwól jej błądzić.

Wtedy znów nastąpi pokój i ukojenie”.

Następnie światło zniknęło mi sprzed oczu. Znalazłam się na niekończącej się równinie. Na horyzoncie pojawiły się cyfry: 2–0–0–0.

Potem wszystko zniknęło powoli sprzed moich oczu. Dziękowałam Panu słowami: „Panie, oświeć mój rozum, nie jestem w stanie tego pojąć. To jest tak trudne.” Na co Głos odpowiedział:

„Przekaż to”.

Musiałam odpowiedzieć: „Amen”.

(25 marca 1977 r.)

Przepowiednia śmierci papieża Pawła VI

19 lutego 1958 r. zostało przez Panią zapowiedziane, iż papież Pius XII umrze w październiku tego samego roku. 11 czerwca 1978 r. sam Pan przepowiada śmierć papieża Pawła VI. 6 sierpnia 1978 r. umiera on nieoczekiwanie w Castel Gandolfo.

Podczas Mszy św., po przyjęciu Komunii św. zobaczyłam jakieś usta, a przed nimi palec. Później ujrzałam wspaniałą świetlistą Postać. Pan mówił:

„Przekażę ci tajemnicę, słuchaj.

Nie miną dwa miesiące, a papież Paweł VI odejdzie do wieczności. Dopóki się to nie stanie, nikomu o tym nie mów, nawet swojemu duchowemu kierownikowi. Zachowaj to dla siebie”.

Wtedy ta świetlista Postać zniknęła powoli sprzed moich oczu. Dziękowałam Panu i rzekłam: „Panie niech się spełni Twoja wola”. Głos odrzekł wtedy:

 „Amen”.