LIST APOSTOLSKI "ROSARIUM VIRGINIS MARIAE" OJCA ŚWIĘTEGO JANA
PAWŁA II DO BISKUPóW, DUCHOWIEŃSTWA I WIERNYCH O RóŻAŃCU
ŚWIĘTYM
Do Biskupów
do Kapłanów i Diakonów,
do Zakonników i Zakonnic
oraz wszystkich Wiernych
1. Różaniec Najświętszej Maryi Panny (Rosarium Virginis Mariae), który pod
tchnieniem Ducha Bożego rozwinął się stopniowo w drugim tysiącleciu, to
modlitwa umiłowana przez licznych świętych, a Urząd Nauczycielski Kościoła
często do niej zachęca. W swej prostocie i głębi pozostaje ona również w
obecnym trzecim tysiącleciu, które dopiero co się zaczęło, modlitwą o
wielkim znaczeniu, przynoszącą owoce świętości. Jest ona dobrze osadzona w
duchowości chrześcijaństwa, które - po dwóch tysiącach lat - nic nie
straciło ze swej pierwotnej świeżości i czuje, że Duch Boży pobudza je do
"wypłynięcia na głębię" (Duc in altum), by opowiadać światu, a nawet "wołać"
o Chrystusie jako Panu i Zbawicielu, jako "drodze, prawdzie i życiu" (J 14,
6), jako "celu historii ludzkiej, punkcie, ku któremu zwracają się
pragnienia historii i cywilizacji".[1]
Różaniec bowiem, choć ma charakter maryjny, jest modlitwą o sercu
chrystologicznym. W powściągliwości swych elementów skupia w sobie głębię
całego przesłania ewangelicznego, którego jest jakby streszczeniem.[2] W nim
odbija się echem modlitwa Maryi, Jej nieustanne Magnificat za dzieło
odkupieńcze Wcielenia, rozpoczęte w Jej dziewiczym łonie. Przez różaniec lud
chrześcijański niejako wstępuje do szkoły Maryi, dając się wprowadzić w
kontemplację piękna oblicza Chrystusa i w doświadczanie głębi Jego miłości.
Za pośrednictwem różańca wierzący czerpie obfitość łaski, otrzymując ją
niejako wprost z rąk Matki Odkupiciela.
Papieże a różaniec
2. Wielkie znaczenie tej modlitwy podkreślali liczni moi Poprzednicy.
Szczególne zasługi miał w tym względzie Leon XIII, który 1 września 1883
roku ogłosił Encyklikę Supremi apostolatus officio;[3] tą uroczystą
wypowiedzią zapoczątkował serię wielu innych, które poświęcił tej modlitwie,
wskazując ją jako skuteczne narzędzie duchowe wobec bolączek społeczeństwa.
Wśród Papieży nowszych czasów, którzy wyróżnili się w promowaniu różańca,
pragnę wspomnieć bł. Jana XXIII[4] i przede wszystkim Pawła VI, który w
Adhortacji apostolskiej Marialis cultus podkreślił, zgodnie z inspiracją
Soboru Watykańskiego II, ewangeliczny charakter różańca i jego
ukierunkowanie chrystologiczne.
Ja sam również nie pomijałem okazji, by zachęcać do częstego odmawiania
różańca. Od mych lat młodzieńczych modlitwa ta miała ważne miejsce w moim
życiu duchowym. Przypomniała mi o tym z mocą moja niedawna podróż do Polski,
a przede wszystkim odwiedziny Sanktuarium w Kalwarii. Różaniec towarzyszył
mi w chwilach radości i doświadczenia. Zawierzyłem mu wiele trosk. Dzięki
niemu zawsze doznawałem otuchy. Dwadzieścia cztery lata temu, 29
października 1978 roku, zaledwie w dwa tygodnie po wyborze na Stolicę
Piotrową, tak mówiłem, niejako otwierając swe serce: różaniec "to modlitwa,
którą bardzo ukochałem. Przedziwna modlitwa! Przedziwna w swej prostocie i
głębi zarazem. [...] Można powiedzieć, że różaniec staje się jakby
modlitewnym komentarzem do ostatniego rozdziału Konstytucji Vaticanum II
Lumen gentium, mówiącego o przedziwnej obecności Bogarodzicy w tajemnicy
Chrystusa i Kościoła. Oto bowiem na kanwie słów Pozdrowienia Anielskiego
(Ave Maria) przesuwają się przed oczyma naszej duszy główne momenty z życia
Jezusa Chrystusa. Układają się one w całokształt tajemnic radosnych,
bolesnych i chwalebnych. Jakbyśmy obcowali z Panem Jezusem poprzez - można
by powiedzieć - Serce Jego Matki. Równocześnie zaś w te same dziesiątki
różańca serce nasze może wprowadzić wszystkie sprawy, które składają się na
życie człowieka, rodziny, narodu, Kościoła, ludzkości. Sprawy osobiste,
sprawy naszych bliźnich, zwłaszcza tych, którzy nam są najbliżsi, tych, o
których najbardziej się troszczymy. W ten sposób ta prosta modlitwa
różańcowa pulsuje niejako życiem ludzkim".[5]
Tymi słowami, drodzy Bracia i Siostry, wprowadzałem pierwszy rok mego
pontyfikatu w codzienny rytm różańca. Dziś, na początku dwudziestego piątego
roku posługi jako Następca Piotra, pragnę uczynić to samo. Ileż łask
otrzymałem w tych latach od Najświętszej Dziewicy poprzez różaniec.
Magnificat anima mea Dominum! Pragnę wznosić dziękczynienie Panu słowami
Jego Najświętszej Matki, pod której opiekę złożyłem moją posługę Piotrową:
Totus tuus!
Październik 2002 - październik 2003: Rok Różańca
3. Dlatego, po rozważaniach podjętych w Liście apostolskim Novo millennio
ineunte, w którym wezwałem Lud Boży, by po doświadczeniach jubileuszowych
"na nowo rozpoczynać od Chrystusa",[6] odczuwam potrzebę rozwinięcia
refleksji o różańcu, dając tamtemu Listowi apostolskiemu niejako maryjne
ukoronowanie, by zachęcić do kontemplowania oblicza Chrystusa w towarzystwie
i w szkole Jego Najświętszej Matki. Odmawiać różaniec bowiem to nic innego,
jak kontemplować z Maryją oblicze Chrystusa.
By bardziej uwydatnić tę zachętę, korzystając z okazji zbliżającej się sto
dwudziestej rocznicy ogłoszenia wspomnianej Encykliki Leona XIII, pragnę, by
tę modlitwę przez cały rok w szczególny sposób proponowano i ukazywano jej
wartość w różnych wspólnotach chrześcijańskich. Ogłaszam zatem okres od
tegorocznego października do października roku 2003 Rokiem Różańca.
Powierzam to wskazanie duszpasterskie inicjatywie poszczególnych wspólnot
kościelnych. Nie chcę, by było ono przeszkodą dla planów duszpasterskich
Kościołów partykularnych, ale raczej niech służy ich dopełnieniu i
ugruntowaniu. Ufam, że zostanie przyjęte wspaniałomyślnie i z gotowością.
Kiedy odkrywa się pełne znaczenie różańca, prowadzi on do samego serca życia
chrześcijańskiego i daje powszednią a owocną sposobność duchową i
pedagogiczną do osobistej kontemplacji, formacji Ludu Bożego i nowej
ewangelizacji.
Chętnie to zalecam, z radością wspominając jeszcze inną rocznicę: 40 lat od
rozpoczęcia Soboru Watykańskiego II (11 października 1962), "wielkiej łaski"
jaką Kościół naszych czasów otrzymał od Ducha Bożego.[7]
Zastrzeżenia wysuwane względem różańca
4. Na celowość takiej inicjatywy wskazują różnorakie refleksje. Pierwsza
dotyczy pilnej potrzeby stawienia czoła pewnemu kryzysowi tej modlitwy,
której w obecnym kontekście historycznym i teologicznym zagraża niesłuszne
pomniejszanie jej wartości i dlatego rzadko się ją proponuje młodym
pokoleniom. Niektórzy sądzą, że nieuniknioną konsekwencją centralnego
miejsca liturgii, słusznie podkreślonego przez Sobór Watykański II, jest
zmniejszenie znaczenia różańca. W rzeczywistości, jak wyjaśnił Paweł VI,
modlitwa ta nie tylko nie przeciwstawia się liturgii, ale jest dla niej
oparciem, gdyż dobrze do niej wprowadza i stanowi jej echo, pozwalając
przeżywać ją w pełni wewnętrznego uczestnictwa i zbierać jej owoce w życiu
codziennym.
Być może są jeszcze tacy, którzy żywią obawę, że różaniec może okazać się
mało ekumeniczny ze względu na swój wyraźnie maryjny charakter. W
rzeczywistości przynależy on do najczystszej perspektywy kultu Matki Bożej,
wskazanej przez Sobór: kultu skierowanego ku chrystologicznemu centrum wiary
chrześcijańskiej, tak "że gdy czci doznaje Matka, to i Syn [...] zostaje
poznany, ukochany i wielbiony w sposób należyty".[8] Różaniec na nowo
odkryty we właściwy sposób jest pomocą, a bynajmniej nie przeszkodą dla
ekumenizmu!
Życie kontemplacyjne
5. Jednak najważniejszym motywem, by zachęcić z mocą do odmawiania różańca,
jest fakt, że stanowi on bardzo wartościowy środek, sprzyjający podejmowaniu
we wspólnocie wiernych tego wysiłku kontemplacji chrześcijańskiego
misterium, który wskazałem w Liście apostolskim Novo millennio ineunte jako
prawdziwą "pedagogikę świętości", której podłożem powinno być
"Chrześcijaństwo wyróżniające się przede wszystkim sztuką modlitwy".[9]
Kiedy we współczesnej kulturze, mimo tak licznych sprzeczności, pojawia się
nowa potrzeba duchowości, pobudzana również przez wpływ innych religii,
bardziej niż kiedykolwiek przynagla wezwanie, by nasze wspólnoty
chrześcijańskie stały się "prawdziwymi szkołami modlitwy".[10]
Różaniec należy do najlepszej i najbardziej wypróbowanej tradycji
kontemplacji chrześcijańskiej. Rozwinięty na Zachodzie, jest modlitwą typowo
medytacyjną i odpowiada poniekąd "modlitwie serca" czy "modlitwie
Jezusowej", która wyrosła na glebie chrześcijańskiego Wschodu.
Modlitwa o pokój i za rodzinę
6. Pewne okoliczności historyczne sprawiają, że to przypomnienie o modlitwie
różańcowej nabiera szczególnej aktualności. Pierwszą z nich jest pilna
potrzeba wołania do Boga o dar pokoju. Różaniec nieraz wskazywali moi
Poprzednicy i ja sam jako modlitwę o pokój. Na początku tysiąclecia, które
rozpoczęło się przejmującymi grozą scenami zamachu z 11 września i w którym
pojawiają się codziennie w tylu częściach świata nowe obrazy krwi i
przemocy, ponowne odkrycie różańca oznacza zagłębienie się w kontemplowanie
tajemnicy Tego, który "jest naszym pokojem", gdyż "obie części ludzkości
uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur - wrogość" (Ef 2, 14).
Odmawiając zatem różaniec, nie można nie czuć się wyraźnie zobowiązanym do
służby sprawie pokoju, ze szczególnym odniesieniem do ziemi Jezusa, nadal
tak oświadczanej, a tak bardzo drogiej sercu chrześcijan.
Równie pilna potrzeba wysiłków i modlitwy wyłania się w innym punkcie
krytycznym naszych czasów, jakim jest rodzina, komórka społeczeństwa coraz
bardziej zagrożona na płaszczyźnie ideologicznej i praktycznej siłami
godzącymi w jej jedność, które budzą obawy o przyszłość tej podstawowej i
niezbywalnej instytucji, a wraz z nią o losy całego społeczeństwa. Powrót do
różańca w rodzinach chrześcijańskich ma być, w ramach szerzej zakrojonego
duszpasterstwa rodzin, skuteczną pomocą, by zapobiec zgubnym następstwom
tego kryzysu znamiennego dla naszej epoki.
"Oto Matka twoja!" (J 19, 27)
7. Wiele oznak wskazuje, jak bardzo Najświętsza Maryja Panna, której
umierający Odkupiciel powierzył w osobie umiłowanego ucznia wszystkie dzieci
Kościoła - "Niewiasto, oto syn Twój!" (J 19, 26) - chce również dzisiaj,
właśnie przez tę modlitwę, dać wyraz swej macierzyńskiej trosce. W
dziewiętnastym i dwudziestym stuleciu Matka Chrystusowa w różnorakich
okolicznościach dawała odczuć w jakiś sposób swoją obecność i usłyszeć swój
głos, by zachęcić Lud Boży do tej formy modlitwy kontemplacyjnej. W
szczególności, ze względu na głęboki wpływ, jaki wywierają one na życie
chrześcijan, i na autorytatywne uznanie przez Kościół, pragnę przypomnieć
objawienia z Lourdes i z Fatimy;[11] związane z nimi sanktuaria są celem
licznych pielgrzymów, szukających pociechy i nadziei.
Śladami świadków
8. Nie sposób wymienić niezliczoną rzeszę świętych, którzy znaleźli w
różańcu autentyczną drogę uświęcenia. Wystarczy wspomnieć św. Ludwika Marię
Grignion de Montforta, autora cennego dzieła o różańcu,[12] a bliżej naszych
czasów Ojca Pio z Pietrelciny, którego dane mi było niedawno kanonizować.
Szczególny zaś charyzmat, jako prawdziwy apostoł różańca, miał bł.
Bartłomiej Longo. Jego droga świętości oparta była na natchnieniu, jakie
usłyszał w głębi serca: "Kto szerzy różaniec, ten jest ocalony!".[13] Na tej
podstawie czuł się powołany do zbudowania w Pompei świątyni pod wezwaniem
Matki Bożej Różańcowej na tle ruin starożytnego miasta, do którego zaledwie
zdążyła dotrzeć nauka chrześcijańska, zanim zostało pochłonięte w 79 roku
przez erupcję Wezuwiusza, a które po wiekach wyłoniło się ze swych prochów,
dając świadectwo o światłach i cieniach cywilizacji klasycznej.
Przez całe swoje dzieło, a zwłaszcza przez "Piętnaście Sobót", bł.
Bartłomiej Longo rozwinął chrystologicznego i kontemplacyjnego ducha
różańca, znajdując mocną zachętę i oparcie u Leona XIII, "Papieża różańca".
ROZDZIAŁ I
KONTEMPLOWAĆ CHRYSTUSA Z MARYJĄ
Oblicze jaśniejące jak słońce
9. "Przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce" (Mt 17, 2).
Ewangeliczną scenę przemienienia Chrystusa, w której trzej apostołowie,
Piotr, Jakub i Jan, zdają się jakby porwani pięknem Odkupiciela, można
przyjąć za ikonę chrześcijańskiej kontemplacji. Utkwić wzrok w Chrystusowym
obliczu, rozpoznać Jego tajemnicę w zwyczajnej, bolesnej drodze Jego
człowieczeństwa, aż ujrzy się Boski blask, objawiony ostatecznie w
Zmartwychwstałym, zasiadającym w chwale po prawicy Ojca, to zadanie każdego
ucznia Chrystusa, a zatem i nasze zadanie. Kontemplując to oblicze,
otwieramy się na przyjęcie tajemnicy życia Trójcy Przenajświętszej, by
doznawać wciąż na nowo miłości Ojca i cieszyć się radością Ducha Świętego. W
ten sposób urzeczywistniają się również dla nas słowa św. Pawła: "Wpatrujemy
się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz
bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu" (2 Kor 3, 18).
Maryja wzorem kontemplacji
10. Maryja jest niedoścignionym wzorem kontemplacji Chrystusa. Oblicze Syna
należy do Niej ze szczególnego tytułu. To w Jej łonie ukształtowało się,
biorąc od Niej również ludzkie podobieństwo, które wskazuje na jeszcze
większą z pewnością bliskość duchową. Nikt nie oddawał się równie pilnie
kontemplowaniu Chrystusowego oblicza jak Maryja. Oczy Jej Serca skupiły się
w jakiś sposób na Nim już w chwili Zwiastowania, gdy Go poczęła za sprawą
Ducha Świętego; w następnych miesiącach zaczęła odczuwać Jego obecność i
domyślać się Jego rysów. Kiedy wreszcie wydała Go na świat w Betlejem,
również Jej oczy cielesne spoglądały czule na oblicze Syna, którego "owinęła
w pieluszki i położyła w żłobie" (Łk 2, 7).
Odtąd Jej spojrzenie, zawsze pełne adorującego zadziwienia, już nigdy się od
Niego nie odwróci. Czasem będzie spojrzeniem pytającym, jak po Jego
zaginięciu w świątyni: "Synu, czemuś nam to uczynił?" (Łk 2, 48); będzie to
zarazem zawsze spojrzenie przenikliwe, zdolne do czytania w głębi duszy
Jezusa, aż do pojmowania Jego ukrytych uczuć i odgadywania Jego decyzji, tak
jak w Kanie (por. J 2, 5). Kiedy indziej będzie spojrzeniem pełnym bólu,
zwłaszcza pod krzyżem, gdzie będzie to jeszcze w pewnym sensie spojrzenie
"rodzącej", skoro Maryja nie ograniczy się tylko do współudziału w męce i
śmierci Jednorodzonego, ale przyjmie nowego syna powierzonego Jej w osobie
umiłowanego ucznia (por. J 19, 26-27). W wielkanocny poranek będzie to
spojrzenie rozpromienione radością Zmartwychwstania, a wreszcie w dniu
Pięćdziesiątnicy spojrzenie rozpalone wylaniem Ducha (por. Dz 1, 14).
Wspomnienia Maryi
11. Maryja żyje z oczyma zwróconymi na Chrystusa i skarbi sobie każde Jego
słowo: "Zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu" (Łk 2,
19; por. 2, 51). Wspomnienia o Jezusie, wyryte w Jej duszy, towarzyszyły Jej
w każdej okoliczności, sprawiając, że powracała myślą do różnych chwil swego
życia obok Syna. To te wspomnienia stanowiły niejako "różaniec", który Ona
sama nieustannie odmawiała w dniach swego ziemskiego życia.
I również teraz, wśród radosnych śpiewów niebieskiego Jeruzalem, motywy, dla
których składa Bogu dzięki i oddaje Mu chwałę, pozostają te same. To one
stanowią inspirację dla Jej macierzyńskiej troski o Kościół pielgrzymujący,
w którym nadal, jako głosicielka Ewangelii, rozwija wątek swego
"opowiadania". Maryja stale przypomina wiernym "tajemnice" swego Syna,
pragnąc, by je kontemplowano, i by dzięki temu mogły wydać z siebie całą swą
zbawczą moc. Odmawiając różaniec, wspólnota chrześcijańska wnika w
spojrzenie Maryi i żyje jej wspomnieniami.
Różaniec modlitwą kontemplacyjną
12. Różaniec, właśnie wychodząc z doświadczenia Maryi, jest modlitwą
wyraźnie kontemplacyjną. Pozbawiony tego wymiaru, okazałby się wyzuty ze
swej natury, jak podkreślał Paweł VI: "Jeśli brak kontemplacji, różaniec
upodabnia się do ciała bez duszy i zachodzi niebezpieczeństwo, że odmawianie
stanie się bezmyślnym powtarzaniem formuł, oraz że będzie w sprzeczności z
upomnieniem Chrystusa, który powiedział: 'Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi
jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani'
(Mt 6, 7). Różaniec bowiem z natury swej wymaga odmawiania w rytmie
spokojnej modlitwy i powolnej refleksji, by przez to modlący się łatwiej
oddał się kontemplacji tajemnic życia Chrystusa, rozważanych jakby sercem
Tej, która ze wszystkich była najbliższa Panu, i by otwarte zostały
niezgłębione tych tajemnic bogactwa".[14]
Warto zatrzymać się nad tą głęboką myślą Pawła VI, by wyłonić pewne wymiary
różańca, które lepiej
określają właściwy mu charakter kontemplacji chrystologicznej.
Wspominanie Chrystusa z Maryją
13. Kontemplować z Maryją to przede wszystkim wspominać. Należy jednak
rozumieć to słowo w biblijnym znaczeniu pamięci (zakar), która aktualizuje
dzieła dokonane przez Boga w historii zbawienia. Biblia jest opisem
zbawczych wydarzeń, które mają swój punkt kulminacyjny w samym Chrystusie.
Wydarzenia te nie należą tylko do "wczoraj"; są także "dniem dzisiejszym"
zbawienia. Aktualizacja ta urzeczywistnia się w szczególny sposób w
liturgii: to, czego Bóg dokonał przed wiekami, nie dotyczy jedynie
bezpośrednich świadków tych wydarzeń, ale swym darem łaski dosięga ludzi
wszystkich czasów. Dotyczy to w pewien sposób także każdej innej praktyki
pobożnej zbliżającej nas do tych wydarzeń: "wspominać je" w postawie wiary i
miłości oznacza otwierać się na łaskę, jaką Chrystus uzyskał dla nas przez
swe tajemnice życia, śmierci i zmartwychwstania.
Dlatego, jeśli raz jeszcze za Soborem Watykańskim II należy potwierdzić, że
liturgia jako sprawowanie kapłańskiego urzędu Chrystusa i jako kult
publiczny "jest szczytem, do którego zmierza działalność Kościoła, i zarazem
jest źródłem, z którego wypływa cała jego moc",[15] to trzeba także
przypomnieć, że "życie duchowe nie ogranicza się do udziału w samej
liturgii. Choć bowiem chrześcijanin powołany jest do wspólnej modlitwy,
powinien także wejść do swego mieszkania i w ukryciu modlić się do Ojca
(por. Mt 6, 6), a nawet, jak uczy Apostoł, winien modlić się nieustannie
(por. 1 Tes 5, 17)".[16] Różaniec ze swą specyfiką przynależy do tej
urozmaiconej scenerii modlitwy "nieustannej", a jeśli liturgia, jako
działanie Chrystusa i Kościoła, jest zbawczym działaniem w pełnym tego słowa
znaczeniu, to różaniec, jako "medytacja" o Chrystusie z Maryją, jest
zbawienną kontemplacją. Zagłębianie się, tajemnica po tajemnicy, w życie
Odkupiciela sprawia bowiem, że to, co On zdziałał, a liturgia aktualizuje,
zostaje dogłębnie przyswojone i kształtuje egzystencję.
Uczyć się Chrystusa od Maryi
14. Chrystus jest Nauczycielem w całym tego słowa znaczeniu, jest
objawiającym i samym Objawieniem. Nie chodzi jedynie o nauczenie się tego,
co głosił, ale o "nauczenie się Jego samego". Jakaż nauczycielka byłaby w
tym bieglejsza niż Maryja? Jeśli ze strony Boga to Duch Święty jest
wewnętrznym Nauczycielem, który prowadzi nas do pełnej prawdy o Chrystusie
(por. J 14, 26; 15, 26; 16, 13), wśród istot stworzonych nikt lepiej od Niej
nie zna Chrystusa; nikt nie może, tak jak Matka, wprowadzić nas w głęboką
znajomość Jego misterium.
Pierwszy ze "znaków", jakie uczynił Jezus - przemienienie wody w wino na
weselu w Kanie - ukazuje nam Maryję właśnie w roli Nauczycielki, gdy zachęca
sługi do wykonania poleceń Chrystusa (por. J 2, 5). Możemy sobie wyobrazić,
że taką rolę spełniała Ona wobec uczniów po wniebowstąpieniu Jezusa, gdy
pozostała z nimi, oczekując na Ducha Świętego i umacniała ich w pierwszej
misji. Przechodzić z Maryją przez sceny różańca to jakby być w "szkole"
Maryi, by czytać Chrystusa, by wnikać w Jego tajemnice, by zrozumieć Jego
przesłanie.
Szkoła Maryi okazuje się tym skuteczniejsza, jeśli pomyśleć, że prowadzi ją
Ta, która uzyskuje dla nas w obfitości dary Ducha Świętego, a zarazem daje
nam przykład owej "pielgrzymki wiary",[17] w której jest niezrównaną
Mistrzynią. Wobec każdej tajemnicy swego Syna zachęca nas Ona, jak to było
przy zwiastowaniu, do zadawania z pokorą pytań, które otwierają na światło,
by na koniec okazać zawsze posłuszeństwo wiary: "Oto ja służebnica Pańska,
niech mi się stanie według twego słowa" (Łk 1, 38).
Upodabniać się do Chrystusa z Maryją
15. Istotnym znamieniem duchowości chrześcijańskiej jest wysiłek ucznia, by
upodabniać się coraz bardziej do swego Mistrza (por. Rz 8, 29; Flp 3, 10.
21). Wylanie Ducha Świętego w chrzcie wszczepia wierzącego jako latorośl w
krzew winny, którym jest Chrystus (por. J 15, 5), czyni go członkiem Jego
mistycznego Ciała (por. 1 Kor 12, 12; Rz 12, 5). Tej istniejącej od początku
jedności musi jednak odpowiadać droga coraz większego upodabniania się do
Niego, które winno coraz bardziej ukierunkowywać postępowanie ucznia zgodnie
z "logiką" Chrystusa: "To dążenie niech was ożywia; ono też było w
Chrystusie Jezusie" (Flp 2, 5).
Zgodnie ze słowami Apostoła trzeba "przyoblec się w Chrystusa" (Rz 13, 14;
Ga 3, 27). Na duchowej drodze różańca, opartej na nieustannym kontemplowaniu
- razem z Maryją - Chrystusowego oblicza, ten wymagający ideał upodabniania
się do Niego jest osiągany przez obcowanie, które moglibyśmy nazwać
"przyjacielskim". Wprowadza nas ono w naturalny sposób w życie Chrystusa i
pozwala nam jakby "oddychać" Jego uczuciami. W związku z tym bł. Bartłomiej
Longo stwierdza: "Jak dwóch przyjaciół, którzy często razem przestają,
zazwyczaj upodabnia się również w obyczajach, tak też my, prowadząc
serdeczne rozmowy z Jezusem i Maryją przez medytowanie tajemnic różańca i
rozwijając razem to samo życie przez komunię, możemy, na ile byłaby do tego
zdolna nasza małość, stać się do Nich podobni i nauczyć się od tych
najwyższych przykładów życia pokornego, ubogiego, ukrytego, cierpliwego i
doskonałego".[18]
Gdy chodzi o ten proces upodabniania się do Chrystusa przez różaniec,
zawierzamy się szczególnie macierzyńskiemu działaniu Najświętszej Dziewicy.
Ta, która jest Rodzicielką Chrystusa, sama należąc do Kościoła jako jego
"najznakomitszy i całkiem szczególny członek"[19], jest równocześnie "Matką
Kościoła". Będąc nią, ustawicznie "rodzi" dzieci mistycznego Ciała swego
Syna. Czyni to poprzez wstawiennictwo, wypraszając dla nich niewyczerpane
wylanie Ducha. Jest Ona doskonałą ikoną macierzyństwa Kościoła.
Różaniec przenosi nas mistycznie, byśmy stanęli u boku Maryi, troszczącej
się o ludzkie wzrastanie Chrystusa w domu w Nazarecie. Pozwala Jej to
wychowywać nas i kształtować z tą samą pieczołowitością, dopóki Chrystus w
pełni się w nas nie "ukształtuje" (por. Ga 4, 19). To działanie Maryi,
oparte całkowicie na działaniu Chrystusa i zupełnie Mu podporządkowane, "nie
przeszkadza w żaden sposób bezpośredniej łączności wiernych z Chrystusem,
ale ją umacnia".[20] Jest to jasna zasada wyrażona przez Sobór Watykański
II. Mocno doświadczyłem tej prawdy w moim życiu i uczyniłem z niej podstawę
mojej dewizy biskupiej: "Totus tuus".[21] Inspiracją tej dewizy jest, jak
wiadomo, doktryna św. Ludwika Marii Grignion de Montforta, który tak
wyjaśniał rolę Maryi w procesie upodabniania każdego z nas do Chrystusa:
"Ponieważ cała doskonałość nasza polega na upodobnieniu się do Chrystusa
Pana, na zjednoczeniu z Nim i poświęceniu się Jemu, przeto najdoskonalszym
ze wszystkich nabożeństw jest bezspornie to, które nas najdoskonalej
upodabnia do Chrystusa, najściślej z Nim jednoczy i całkowicie Jemu
poświęca. A że ze wszystkich stworzeń najpodobniejsza do Chrystusa Pana jest
Matka Najświętsza, wynika stąd, że spośród wszystkich nabożeństw, tym, które
duszę najlepiej poświęca Zbawicielowi naszemu i ją z Nim jednoczy, jest
nabożeństwo do Najświętszej Panny, Jego świętej Matki. Im bardziej
poświęcona jest Maryi, tym zupełniej należeć będzie do Jezusa".[22] Nigdzie
drogi Chrystusa i Maryi nie jawią się tak ściśle złączone, jak w różańcu.
Maryja żyje tylko i wyłącznie w Chrystusie i ze względu na Chrystusa!
Prosić Chrystusa z Maryją
16. Chrystus polecił nam zwracać się do Boga wytrwale i ufnie, byśmy zostali
wysłuchani: "Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie;
kołaczcie, a otworzą wam" (Mt 7, 7). Podstawą tej skuteczności modlitwy jest
dobroć Ojca, ale również pośrednictwo u Niego ze strony samego Chrystusa
(por. 1 J 2, 1) i działanie Ducha Świętego, który "przyczynia się za nami"
zgodnie z wolą Bożą (por. Rz 8, 26-27). My bowiem "nie umiemy się modlić
tak, jak trzeba" (Rz 8, 26) i czasem nie zostajemy wysłuchani, gdyż modlimy
się źle (por. Jk 4, 2-3).
Modlitwę, którą Chrystus i Duch Święty wzbudzają w naszym sercu, Maryja
wspiera swym matczynym wstawiennictwem. "Modlitwa Kościoła jest jakby
prowadzona przez modlitwę Maryi".[23] Jeśli bowiem Chrystus, jedyny
Pośrednik, jest Drogą naszej modlitwy, to Maryja, najpełniej jaśniejąca Jego
blaskiem, ukazuje Drogę. "Na podstawie tego szczególnego współdziałania
Maryi z działaniem Ducha Świętego Kościoły rozwinęły modlitwę do świętej
Matki Boga, skupiając ją na Osobie Chrystusa ukazanej w Jego
misteriach".[24] Na weselu w Kanie Galilejskiej Ewangelia przedstawia
właśnie skuteczność wstawiennictwa Maryi, która występuje wobec Jezusa jako
rzeczniczka ludzkich potrzeb: "Nie mają już wina" (J 2, 3).
Różaniec jest równocześnie medytacją i prośbą. Wytrwałe błaganie zanoszone
do Matki Bożej opiera się na ufności, że macierzyńskie wstawiennictwo
wszystko może uzyskać od Serca Syna. Jest Ona "wszechmocna z łaski", jak -
używając śmiałego wyrażenia, które należy właściwie rozumieć - określił to
bł. Bartłomiej Longo w swej Suplice do Królowej Różańca Świętego.[25] To
przekonanie, począwszy od Ewangelii, umacniało się w ludzie chrześcijańskim
na drodze doświadczenia. Wielki poeta Dante wspaniale je wyraził w duchu św.
Bernarda: "Pani, tej jesteś mocy i szczodroty, że kto chcąc łaski do Cię nie
ucieka, taki bez skrzydeł waży się na loty".[26] W różańcu błagamy Maryję,
Przybytek Ducha Świętego (por. Łk 1, 35), a Ona staje przed Ojcem, który
obdarzył Ją pełnią łask, i przed Synem zrodzonym z Jej łona, modląc się z
nami i za nas.
Głosić Chrystusa z Maryją
17. Różaniec jest także drogą głoszenia i zgłębiania misterium Chrystusa, na
której ono wciąż na nowo przedstawia się na różnych płaszczyznach
doświadczenia chrześcijańskiego. Wzorcem jest modlitewna i kontemplacyjna
prezentacja, której celem jest ukształtowanie ucznia według Serca Chrystusa.
Kiedy bowiem w modlitwie różańcowej uwzględni się odpowiednio wszystkie
elementy, aby medytacja była skuteczna, zwłaszcza przy odmawianiu
wspólnotowym w parafiach i sanktuariach, powstaje szczególna sposobność
katechezy, którą duszpasterze winni umieć wykorzystać. Matka Boża Różańcowa
również w ten sposób prowadzi dalej swe dzieło głoszenia Chrystusa. Historia
różańca pokazuje, jak tej modlitwy używali zwłaszcza dominikanie, gdy
Kościół przeżywał trudne chwile z powodu szerzenia się herezji. Dziś stoimy
wobec nowych wyzwań. Czemuż nie wziąć znowu do ręki koronki z wiarą tych,
którzy byli przed nami? Różaniec zachowuje całą swą moc i pozostaje
narzędziem nie do pominięcia pośród środków duszpasterskich każdego dobrego
głosiciela Ewangelii.
ROZDZIAŁ II
TAJEMNICE CHRYSTUSA TAJEMNICE MATKI
Różaniec "streszczeniem Ewangelii"
18. W kontemplację oblicza Chrystusa nie można wejść inaczej, jak słuchając
w Duchu Świętym głosu Ojca, bo "nikt nie zna Syna, tylko Ojciec" (Mt 11,
27). W okolicach Cezarei Filipowej, wobec wyznania Piotra, Jezus wyraźnie
określa, gdzie jest źródło tej tak jasnej intuicji co do Jego tożsamości:
"Nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie"
(Mt 16, 17). Konieczne jest zatem objawienie dane z wysoka. By je móc
przyjąć, trzeba przybrać postawę słuchania: "Tylko doświadczenie milczenia i
modlitwy stwarza odpowiednie podłoże, na którym może dojrzeć i rozwinąć się
bardziej prawdziwe, adekwatne i spójne poznanie tajemnicy".[27]
Różaniec jest jedną z tradycyjnych dróg modlitwy chrześcijańskiej stosowanej
do kontemplowania oblicza Chrystusa. Tak opisał go Papież Paweł VI:
"Różaniec, ponieważ opiera się na Ewangelii i odnosi się, jakby do centrum,
do tajemnicy Wcielenia i Odkupienia ludzi, trzeba uważać za modlitwę, która
w pełni posiada znamię chrystologiczne. Albowiem jego charakterystyczny
element, mianowicie litanijne powtarzanie pozdrowienia anielskiego 'Zdrowaś
Maryjo', przynosi również nieustanną chwałę Chrystusowi, do którego - jako
do ostatecznego kresu - odnosi się zapowiedź anioła i pozdrowienie matki
Chrzciciela: 'Błogosławionyowoc żywota Twojego' (Łk 1, 42). Co więcej,
powtarzanie słów 'Zdrowaś Maryjo' jest jakby kanwą, na której rozwija się
kontemplacja tajemnic. Chrystus bowiem wskazywany w każdym pozdrowieniu
anielskim jest tym samym Chrystusem, którego kolejno wypowiadane tajemnice
ukazują jako Syna Bożego i jako Syna Dziewicy".[28]
Stosowne uzupełnienie
19. Różaniec w formie, jaka przyjęła się w najbardziej rozpowszechnionej
praktyce, zatwierdzonej przez władze kościelne, wskazuje tylko niektóre
spośród tak licznych tajemnic życia Chrystusa. Taki wybór podyktował
pierwotny schemat tej modlitwy, nawiązujący do liczby 150 Psalmów. Uważam
jednak, że aby rozwinąć chrystologiczny wymiar różańca, stosowne byłoby
uzupełnienie, które - pozostawione swobodnemu wyborowi jednostek i wspólnot
- pozwoliłoby objąć także tajemnice życia publicznego Chrystusa między
chrztem w Jordanie a męką. W tych właśnie tajemnicach kontemplujemy ważne
aspekty Osoby Chrystusa jako Tego, kto definitywnie objawił Boga. On jest
Tym, który - ogłoszony przy chrzcie umiłowanym Synem Ojca - zwiastuje
nadejście Królestwa, świadczy o nim Swymi czynami, obwieszcza jego wymogi.
To w latach życia publicznego misterium Chrystusa objawia się ze specjalnego
tytułu jako tajemnica światła: "Jak długo jestem na świecie, jestem
światłością świata" (J 9, 5).
Aby różaniec w pełniejszy sposób można było nazwać "streszczeniem
Ewangelii", jest zatem stosowne, żeby po przypomnieniu Wcielenia i ukrytego
życia Chrystusa (tajemnice radosne), a przed zatrzymaniem się nad
cierpieniami męki (tajemnice bolesne) i nad triumfem zmartwychwstania
(tajemnice chwalebne) rozważać również pewne momenty życia publicznego o
szczególnej wadze (tajemnice światła). To uzupełnienie o nowe tajemnice, w
niczym nie szkodząc żadnemu z istotnych aspektów tradycyjnego układu tej
modlitwy, ma sprawić, że będzie ona przeżywana w duchowości chrześcijańskiej
z nowym zainteresowaniem jako rzeczywiste wprowadzenie w głębię Serca Jezusa
Chrystusa, oceanu radości i światła, boleści i chwały.
Tajemnice radosne
20. Pierwszy cykl - "tajemnic radosnych" - rzeczywiście znamionuje radość
promieniująca z wydarzenia Wcielenia. Jest to widoczne od chwili
zwiastowania, gdy pozdrowienie Dziewicy z Nazaretu przez Gabriela łączy się
z wezwaniem do radości mesjańskiej: "Raduj się, Maryjo". W tej zapowiedzi
osiąga swój cel cała historia zbawienia, a nawet poniekąd sama historia
świata. Jeśli bowiem planem Ojca jest zjednoczenie wszystkiego w Chrystusie
(por. Ef 1, 10), to w jakiś sposób całego wszechświata dosięga Boska
łaskawość, z jaką Ojciec pochyla się nad Maryją, by uczynić Ją Matką Swego
Syna. Cała ludzkość jest niejako objęta owym fiat - "niech się stanie" -
którym z gotowością odpowiada Ona na wolę Boga. Pod znakiem radości jest
dalej scena spotkania z Elżbietą, w której sam głos Maryi i obecność
Chrystusa w Jej łonie sprawiają, że Jan "poruszył się z radości" (por. Łk 1,
44). W wesele obfituje scena z Betlejem, w której narodzenie Bożego
Dziecięcia, Zbawiciela świata, aniołowie opiewają i ogłaszają pasterzom
właśnie jako "radość wielką" (Łk 2, 10). Ale już dwie ostatnie tajemnice,
choć zachowują posmak radości, zapowiadają równocześnie oznaki dramatu.
Ofiarowanie w świątyni bowiem, wyrażając radość z konsekracji i
doprowadzając do zachwytu starca Symeona, obejmuje też proroctwo o "znaku
sprzeciwu", jakim to Dziecię będzie dla Izraela, oraz mieczu, który
przeniknie duszę Matki (por. Łk 2, 34-35). Radosne, a zarazem dramatyczne
jest również opowiadanie o dwunastoletnim Jezusie w świątyni. Ukazuje się On
tutaj w Swej Boskiej mądrości i zasadniczo jako Ten, kto "naucza".
Objawienie w Nim tajemnicy Syna całkowicie oddanego sprawom Ojca jest
zapowiedzią ewangelicznego radykalizmu, który w obliczu bezwzględnych
wymogów Królestwa wykracza
ponad najserdeczniejsze nawet więzi ludzkie. Nawet Józef i Maryja,
zatrwożeni i zaniepokojeni, "nie zrozumieli tego, co im powiedział" (Łk 2,
50).
Rozważać "tajemnice radosne" znaczy więc wejść w ostateczne motywacje i w
głębokie znaczenie radości chrześcijańskiej. Znaczy wpatrywać się w
konkretność tajemnicy Wcielenia i w niejasną zapowiedź misterium zbawczego
cierpienia. Maryja prowadzi nas do zrozumienia, w czym leży sekret radości
chrześcijańskiej, przypominając nam, że chrześcijaństwo to przede wszystkim
euhangelion, "dobra nowina", która ma swe centrum, a nawet całą swoją treść
w Osobie Chrystusa, Słowa, które stało się ciałem, jedynego Zbawiciela
świata.
Tajemnice światła
21. Przechodząc od dzieciństwa i życia w Nazarecie do życia publicznego
Jezusa kontemplacja prowadzi nas do tych tajemnic, które ze specjalnego
tytułu nazwać można "tajemnicami światła". W rzeczywistości całe misterium
Chrystusa jest światłem. On jest "światłością świata" (J 8, 12). Jednak ten
wymiar wyłania się szczególnie w latach życia publicznego, kiedy głosi On
Ewangelię Królestwa. Pragnąc wskazać wspólnocie chrześcijańskiej pięć
znamiennych momentów - tajemnic "pełnych światłości" - tej fazy życia
Chrystusa, uważam, że słusznie można by za nie uznać: 1. Jego chrzest w
Jordanie; 2. objawienie siebie na weselu w Kanie; 3. głoszenie Królestwa
Bożego i wzywanie do nawrócenia; 4. przemienienie na górze Tabor; 5.
ustanowienie Eucharystii, będącej sakramentalnym wyrazem misterium
paschalnego.
Każda z tych tajemnic jest objawieniem Królestwa, które już nadeszło w samej
Osobie Jezusa. Tajemnicą światła jest przede wszystkim chrzest w Jordanie.
Tutaj, gdy Jezus schodzi do wody - jako niewinny, który czyni siebie
"grzechem" za nas (por. 2 Kor 5, 21) - otwierają się niebiosa i głos Ojca
ogłasza Go Synem umiłowanym (por. Mt 3, 17 i par.), a Duch Święty zstępuje
na Niego, by powołać Go do przyszłej misji.
Tajemnicą światła jest początek znaków w Kanie (por. J 8, 1-12), gdy
Chrystus, przemieniając wodę w wino, dzięki interwencji Maryi, pierwszej z
wierzących, otwiera serca uczniów na wiarę. Tajemnicą światła jest nauczanie
Jezusa, w czasie którego głosi On nadejście Królestwa Bożego i wzywa do
nawrócenia (por. Mk 1, 15), odpuszczając grzechy tym, którzy zbliżali się do
Niego z ufnością (por. Mk 2, 3- 13; Łk 7, 47-48), dając początek tajemnicy
miłosierdzia, którą On sam będzie realizował aż do skończenia świata,
szczególnie poprzez powierzony Kościołowi Sakrament Pojednania. Tajemnicą
światła w pełnym tego słowa znaczeniu jest dalej przemienienie, które według
tradycji miało miejsce na górze Tabor. Chwała Bóstwa rozświetla oblicze
Chrystusa, kiedy Ojciec uznaje Go wobec porwanych zachwytem Apostołów, wzywa
ich, aby Go słuchali (por. Łk 9, 35 i par.) i przygotowuje do przeżycia z
Nim bolesnego momentu męki, aby doszli z Nim do radości zmartwychwstania i
do życia przemienionego przez Ducha Świętego. Tajemnicą światła jest
wreszcie ustanowienie Eucharystii, w której Chrystus ze Swym Ciałem i Krwią
pod postaciami chleba i wina staje się pokarmem, dając "aż do końca"
świadectwo Swej miłości do ludzi (J 13, 50), dla których zbawienia złoży
siebie samego w ofierze.
W tych tajemnicach, z wyjątkiem Kany, obecność Maryi pozostaje ukryta w tle.
Ewangelie wspominają zaledwie kilka razy o Jej przygodnej obecności w jednym
czy drugim momencie nauczania Jezusa (por. Mk 3, 31-35; J 2, 12) i nic nie
mówią, czy była w Wieczerniku w czasie ustanowienia Eucharystii. Jednak
rola, jaką pełni w Kanie, widoczna jest w jakiś sposób w całej drodze
Chrystusa. Objawienie, które w czasie chrztu w Jordanie dał o Nim
bezpośrednio Ojciec, a które w Janie Chrzcicielu odbiło się echem, w Kanie
znajdujemy na Jej ustach i staje się ono wielkim macierzyńskim napomnieniem,
skierowanym przez Nią do Kościoła wszystkich czasów: "Zróbcie wszystko,
cokolwiek wam powie" (J 2, 5). Jest to napomnienie, które dobrze wprowadza w
słowa i znaki Chrystusa w czasie Jego życia publicznego, stanowiąc maryjne
tło dla wszystkich "tajemnic światła".
Tajemnice bolesne
22. Tajemnicom boleści Chrystusa Ewangelie nadają wielką wagę. Pobożność
chrześcijańska zawsze, zwłaszcza w Wielkim Poście, przez odprawianie Drogi
Krzyżowej rozpamiętywała poszczególne momenty męki, intuicyjnie wyczuwając,
że tu jest punkt kulminacyjny objawienia miłości i że tu jest źródło naszego
zbawienia. Różaniec wybiera pewne momenty męki, skłaniając modlącego się, by
skupił na nich wejrzenie swego serca i przeżył je na nowo. Droga medytacji
otwiera się Ogrodem Oliwnym, gdzie Chrystus przeżywa szczególnie dręczące
chwile wobec woli Ojca, względem której słabość ciała mogłaby ulec pokusie
buntu. Tam Chrystus staje w obliczu wszystkich pokus ludzkości i wobec
wszystkich jej grzechów, by powiedzieć Ojcu: "Nie moja wola, lecz Twoja
niech się stanie" (Łk 22, 42 i par.). To Jego "tak" odwraca "nie"
prarodziców w ogrodzie Eden. A ile miało Go kosztować to przyjęcie woli
Ojca, wynika z dalszych tajemnic, w których przez biczowanie, ukoronowanie
cierniem, dźwiganie krzyża i śmierć na krzyżu zostaje On wydany na
największe poniżenie: Ecce homo!
W tym poniżeniu objawia się nie tylko miłość Boga, ale samo znaczenie
człowieka. Ecce homo: kto chce poznać człowieka, musi umieć rozpoznać jego
znaczenie, źródło i spełnienie w Chrystusie - Bogu, który uniża się z
miłości "aż do śmierci i to śmierci krzyżowej" (Flp 2, 8). Tajemnice bolesne
prowadzą wierzącego do ponownego przeżywania śmierci Jezusa, stawania pod
krzyżem obok Maryi, by wraz z Nią wnikać w ocean miłości Boga do człowieka i
odczuć całą jej odradzającą moc.
Tajemnice chwalebne
23. "Kontemplacja oblicza Chrystusa nie może zatrzymać się na wizerunku
Ukrzyżowanego. Chrystus jest Zmartwychwstałym!".[29] Różaniec zawsze wyrażał
to doświadczenie wiary, wzywając wierzącego do wyjścia poza ciemność męki,
by utkwić wzrok w chwale Chrystusa w zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu.
Kontemplując Zmartwychwstałego, chrześcijanin odkrywa na nowo motywy swojej
wiary (por. 1 Kor 15, 14) i przeżywa ponownie radość nie tylko tych, którym
Chrystus się objawił - Apostołów, Magdaleny, uczniów z Emaus - ale również
radość Maryi, która nie mniej intensywnie musiała doświadczyć nowego życia
uwielbionego Syna. Do tej chwały, w której od momentu wniebowstąpienia
Chrystus zasiada po prawicy Ojca, również Ona zostanie wyniesiona z chwilą
wniebowzięcia, by antycypować to, do czego przeznaczeni są wszyscy
sprawiedliwi przez zmartwychwstanie ciał. Wreszcie ukoronowana w chwale -
jak to widać w ostatniej tajemnicy chwalebnej - jaśnieje Ona jako Królowa
aniołów i świętych, antycypacja i szczyt rzeczywistości eschatologicznej
Kościoła. W centrum tej drogi chwały Syna i Matki różaniec stawia w trzeciej
tajemnicy chwalebnej Pięćdziesiątnicę, która ukazuje oblicze Kościoła jako
rodziny zebranej wraz z Maryją, ożywionej potężnym wylaniem Ducha Świętego,
gotowej do misji ewangelizacyjnej. Kontemplowanie tej, jak i innych tajemnic
chwalebnych, winno prowadzić wierzących do coraz żywszego uświadamiania
sobie swego nowego życia w Chrystusie, wewnątrz rzeczywistości Kościoła -
życia, dla którego scena Pięćdziesiątnicy stanowi wielką "ikonę". Tajemnice
chwalebne ożywiają zatem w wiernych nadzieję eschatologicznego kresu, ku
któremu zdążają jako członkowie Ludu Bożego pielgrzymującego przez historię.
Musi ich to pobudzać do odważnego świadczenia o tej "radosnej nowinie",
która nadaje sens całemu ich życiu.
Od "tajemnic" do "Tajemnicy": droga Maryi
24. Cykle medytacyjne, proponowane przez różaniec święty, nie są oczywiście
wyczerpujące, ale przypominają to, co istotne, prowadząc ducha do
zasmakowania w poznawaniu Chrystusa, które stale czerpie z czystego źródła
Ewangelii. Każdy z poszczególnych rysów Chrystusa opisanych przez
Ewangelistów jaśnieje blaskiem Tajemnicy, która przewyższa wszelką wiedzę
(por. Ef 3, 19). Jest to Tajemnica Słowa Wcielonego, w którym "mieszka cała
Pełnia: Bóstwo, na sposób ciała" (Kol 2, 9). Dlatego Katechizm Kościoła
Katolickiego kładzie tak wielki nacisk na tajemnice Chrystusa,
przypominając, że "wszystko w życiu Jezusa [...] jest znakiem Jego
misterium".[30] Duc in altum Kościoła w trzecim tysiącleciu mierzy się
zdolnością chrześcijan do "głębszego poznania tajemnicy Boga - to jest
Chrystusa", w którym "wszystkie skarby mądrości i wiedzy są ukryte" (Kol 2,
2-3). Do każdego ochrzczonego skierowane jest gorące życzenie z Listu do
Efezjan: "Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach, abyście w
miłości wkorzenieni i ugruntowani [...] zdołali [...] poznać miłość
Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście zostali napełnieni całą
Pełnią Bożą" (3, 7-19).
Różaniec staje na służbie tego ideału, wyjawiając "sekret", jak można
łatwiej otworzyć się na głęboką, porywającą znajomość Chrystusa. Moglibyśmy
to nazwać drogą Maryi. Jest to droga przykładu Dziewicy z Nazaretu,
Niewiasty wiary, milczenia i słuchania. Jest to równocześnie droga
pobożności maryjnej, ożywianej świadomością nierozerwalnej więzi łączącej
Chrystusa i Jego Najświętszą Matkę: tajemnice Chrystusa są również, w jakimś
sensie, tajemnicami Maryi, nawet wówczas, gdy nie jest z nimi bezpośrednio
związana, przez sam fakt, że żyje Ona Nim i dla Niego. Powtarzając w
"Zdrowaś Maryjo" słowa anioła Gabriela i św. Elżbiety, czujemy się
pobudzani, by szukać wciąż na nowo u Maryi, w Jej ramionach i w Jej Sercu,
"błogosławionego owocu Jej żywota" (por. Łk 1, 42).
Tajemnica Chrystusa, tajemnica człowieka
25. We wspomnianym już świadectwie z 1978 roku o różańcu jako modlitwie,
którą bardzo ukochałem, wyraziłem myśl, do której pragnę powrócić.
Powiedziałem wówczas, że "ta prosta modlitwa różańcowa pulsuje niejako
życiem ludzkim".[31]
W świetle dotychczasowych refleksji o tajemnicach Chrystusa nietrudno jest
pogłębić tę implikację antropologiczną różańca. Jest to implikacja tym
bardziej radykalna, że na pierwszy rzut oka jej się nie dostrzega. Kto
podejmuje kontemplację Chrystusa, rozważając etapy Jego życia, musi pojąć w
Nim również "prawdę o człowieku". Jest to bardzo ważne stwierdzenie Soboru
Watykańskiego II, które począwszy od Encykliki Redemptor hominis
wielokrotnie czyniłem przedmiotem mojego nauczania: "W istocie misterium
człowieka wyjaśnia się prawdziwie jedynie w misterium Słowa Wcielonego".[32]
Różaniec pomaga otworzyć się na to światło. Idąc drogą Chrystusa, w którym
droga człowieka jest "zrekapitulowana",[33] odsłonięta i odkupiona, wierzący
staje przed obrazem człowieka prawdziwego. Kontemplując Jego narodziny, uczy
się sakralnego charakteru życia, patrząc na dom w Nazarecie poznaje
pierwotną prawdę o rodzinie według planu Bożego, słuchając Nauczyciela w
tajemnicach życia publicznego, czerpie światło, by wejść do Królestwa
Bożego, a idąc drogą na Kalwarię, uczy się znaczenia zbawczego cierpienia.
Wreszcie kontemplując Chrystusa i Jego Matkę w chwale, widzi cel, do którego
każdy z nas jest wezwany, jeśli pozwoli się uzdrowić i przemienić przez
Ducha Świętego. Można więc powiedzieć, że każda tajemnica różańca, stając
się przedmiotem dobrej medytacji, rzuca światło na misterium człowieka.
Równocześnie staje się czymś naturalnym przynosić na to spotkanie ze świętym
człowieczeństwem Odkupiciela tak liczne problemy, lęki, trudy i projekty,
które cechują nasze życie. "Zrzuć swą troskę na Pana, a On cię podtrzyma"
(Ps 55[54], 23). Medytować z różańcem znaczy powierzać nasze troski
miłosiernemu Sercu Chrystusa i Sercu Jego Matki. Po dwudziestu czterech
latach, rozważając nad doświadczeniami, których nie zabrakło mi również przy
sprawowaniu posługi Piotrowej, czuję, że powinienem powtórzyć zapewnienie,
które jest niejako gorącym wezwaniem skierowanym do wszystkich, aby
osobiście tego doświadczyli: tak, różaniec naprawdę "pulsuje życiem
ludzkim", by zharmonizować je z rytmem życia Bożego w radosnej komunii
Trójcy Przenajświętszej, co jest przeznaczeniem i głębokim pragnieniem
całego naszego istnienia.
ROZDZIAŁ III
"DLA MNIE ŻYĆ TO CHRYSTUS"
Różaniec drogą przyswajania tajemnicy
26. Różaniec proponuje charakterystyczną metodę medytacji tajemnic Chrystusa
ze swej natury sprzyjającą ich przyswajaniu. Jest to metoda oparta na
powtarzaniu. Dotyczy to przede wszystkim "Zdrowaś Maryjo", powtarzanego aż
dziesięciokrotnie przy każdej tajemnicy. Patrząc powierzchownie na to
powtarzanie, można by traktować różaniec jako praktykę jałową i nużącą.
Jednak do zupełnie innych wniosków na temat koronki można dojść, kiedy uzna
się ją za wyraz nigdy nie znużonej miłości, która ciągle powraca do
ukochanej osoby z gorącymi uczuciami, które, choć podobne w przejawach, są
zawsze nowe ze względu na przenikającą je czułość.
W Chrystusie Bóg przyjął naprawdę "serce z ciała". Ma On nie tylko Boże
Serce, bogate w miłosierdzie i przebaczenie, ale również serce ludzkie,
zdolne do wszystkich poruszeń uczucia. Gdybyśmy potrzebowali do tego
świadectwa Ewangelii, nietrudno byłoby znaleźć je we wzruszającym dialogu
Chrystusa z Piotrem po zmartwychwstaniu. "Szymonie, synu Jana, czy miłujesz
Mnie?". Aż trzy razy postawione jest to pytanie, aż trzy razy zostaje
udzielona odpowiedź: "Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham" (por. J 21,
15-17).
Niezależnie od specyficznego znaczenia tej perykopy, tak ważnej dla misji
Piotra, niczyjej uwadze nie może umknąć piękno tego trzykrotnego
powtórzenia, w którym powracające wciąż uporczywe pytanie i korespondująca z
nim odpowiedź wyrażone są w terminach dobrze znanych z powszechnego
doświadczenia ludzkiej miłości. By zrozumieć różaniec, trzeba wejść w
dynamikę psychologiczną właściwą miłości.
Jedno jest pewne: jeśli powtarzanie "Zdrowaś Maryjo" zwraca się bezpośrednio
do Matki Najświętszej, to z Nią i przez Nią miłość odnosi się ostatecznie do
Jezusa. Powtarzanie ożywiane jest pragnieniem coraz pełniejszego
upodobnienia się do Chrystusa, co stanowi prawdziwy "program" życia
chrześcijańskiego. Święty Paweł ogłosił ten program płomiennymi słowami:
"Dla mnie żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk" (Flp 1, 21). I jeszcze:
"Teraz już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus" (Ga 2, 20). Różaniec
pomaga nam wzrastać w tym upodabnianiu się aż do osiągnięcia celu, którym
jest świętość.
Metoda wartościowa
27. Nie powinno dziwić, że więź z Chrystusem może być nawiązywana również
przy pomocy jakiejś konkretnej metody. Bóg udziela się człowiekowi zgodnie z
jego naturą i sytuacją życiową. Dlatego - choć duchowość chrześcijańska zna
bardziej wysublimowane formy mistycznego milczenia, w którym wszelkie
obrazy, słowa i gesty zostają niejako wyniesione przez intensywność
niewypowiedzianego zjednoczenia człowieka z Bogiem - normalnie znamionuje ją
całościowe zaangażowanie osoby w jej złożonej rzeczywistości psychofizycznej
i relacyjnej.
Jest to wyraźnie widoczne w liturgii. Sprawowanie sakramentów i
sakramentaliów wiąże się z szeregiem obrzędów, które są dostosowane do
różnych wymiarów osoby ludzkiej. Tak też jest z modlitwą nieliturgiczną.
Potwierdza to fakt, że na Wschodzie najbardziej charakterystyczna modlitwa
medytacji chrystologicznej, skupiona na słowach: "Panie Jezu Chryste, Synu
Boga, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem",[34] tradycyjnie wiązana jest z
rytmem oddechu, który sprzyja wytrwałości w zanoszeniu próśb i zapewnia
niemal "fizyczną" konsystencję pragnieniu, by Chrystus stał się dla życia
tchnieniem, duszą i "wszystkim".
Metoda, którą jednak można ulepszyć
28. W Liście apostolskim Novo millennio ineunte przypomniałem, że istnieje
dziś również na Zachodzie nowa potrzeba medytacji, która znajduje czasem w
innych religiach dość atrakcyjne sposoby realizacji.[35] Nie brak
chrześcijan, którzy, nie znając dobrze chrześcijańskiej tradycji
kontemplacyjnej, ulegają wpływom tych propozycji.
One jednak, choć posiadają elementy pozytywne i dające się czasem
zintegrować z doświadczeniem chrześcijańskim, często kryją w sobie podbudowę
ideologiczną nie do przyjęcia. Również w tych doświadczeniach cieszy się
dużą popularnością metodologia, która - mając na celu głęboką koncentrację
duchową - korzysta z technik o charakterze psychofizycznym, opartych na
powtórzeniu i symbolice.
Różaniec należy do tej ogólnej panoramy fenomenologii religii, ale ma swe
własne cechy charakterystyczne, które odpowiadają typowym wymogom specyfiki
chrześcijaństwa. Istotnie, różaniec jest tylko metodą kontemplacji. Jako
metodę należy go stosować mając na względzie cel, a nie może on stać się
celem samym w sobie. Jednak również jako metody nie należy go lekceważyć,
skoro jest owocem wielowiekowego doświadczenia. Przemawia za nim
doświadczenie niezliczonych świętych. Nie wyklucza to jednak faktu, że można
go ulepszyć. Do tego właśnie zmierza uzupełnienie cyklu tajemnic nową serią
- mysteria lucis - wraz z pewnymi sugestiami dotyczącymi odmawiania różańca,
które przedstawiam w niniejszym Liście. Tymi propozycjami, respektując
jednak powszechnie przyjętą strukturę tej modlitwy, chciałbym pomóc wiernym,
by zrozumieli ją w jej aspektach symbolicznych, pozostając w zgodzie z
wymogami życia codziennego. W przeciwnym razie zachodziłoby
niebezpieczeństwo, że różaniec nie tylko nie przyniesie pożądanych skutków
duchowych, ale dojdzie nawet do takiej sytuacji, że koronkę, na której
zazwyczaj się go odmawia, będzie się traktować na równi z jakimś amuletem
czy przedmiotem magicznym, co byłoby radykalnym wypaczeniem jego znaczenia i
funkcji.
Zapowiedź tajemnicy
29. Zapowiedź tajemnicy i, jeśli tylko możliwe, równoczesne ukazanie
przedstawiającej ją ikony, to jakby odsłonięcie sceny, na której należy
skupić uwagę. Słowa kierują wyobraźnię i ducha ku temu określonemu
wydarzeniu czy momentowi z życia Chrystusa. W duchowości, która rozwinęła
się w Kościele, czy to kult ikon, czy liczne nabożeństwa bogate w elementy
postrzegane zmysłami, jak również metoda zaproponowana przez św. Ignacego z
Loyoli w Ćwiczeniach duchownych odwoływały się do elementu wzrokowego i
obrazowego (compositio loci), uważając go za bardzo pomocny w koncentracji
ducha na misterium. Jest to zresztą metodologia, która odpowiada samej
logice Wcielenia: Bóg zechciał przyjąć w Jezusie rysy ludzkie. To przez Jego
fizyczną rzeczywistość zostajemy doprowadzeni do kontaktu z Jego Boską
tajemnicą.
Tej potrzebie konkretności odpowiada również zapowiadanie poszczególnych
tajemnic różańca. Oczywiście nie zastępują one Ewangelii ani nawet nie
odwołują się do wszystkiego, co ona zawiera. Różaniec nie zastępuje zatem
lectio divina, ale przeciwnie, zakłada ją i ułatwia. Jeśli jednak tajemnice
rozważane w różańcu, nawet uzupełnione o mysteria lucis, ograniczają się
jedynie do zasadniczych linii życia Chrystusa, to od nich łatwo można
przejść do pozostałych treści Ewangelii, przede wszystkim wówczas, kiedy
różaniec odmawia się w szczególnych chwilach przedłużonego skupienia.
Słuchanie Słowa Bożego
30. Aby dać medytacji podstawy biblijne i większą głębię, dobrze jest, po
zapowiedzi tajemnicy, odczytać odnośny tekst biblijny, który, zależnie od
okoliczności, może być krótszy albo dłuższy. Inne słowa nie są bowiem nigdy
tak skuteczne, jak Słowo natchnione. Należy go słuchać, mając pewność, że
jest to Słowo Boga, wypowiedziane na dzisiaj i "dla mnie".
Przyjęte w ten sposób, wchodzi ono w różańcową metodologię powtarzania, nie
powodując znużenia, jakie wywoływałoby zwykłe powtarzanie informacji dobrze
już przyswojonej. Nie chodzi bowiem o przywoływanie na pamięć informacji,
ale o to, by pozwolić Bogu "mówić". Przy pewnych uroczystych okazjach
wspólnotowych słowo to można odpowiednio objaśnić krótkim komentarzem.
Milczenie
31. Słuchanie i medytacja karmią się milczeniem. Stosowne jest, by po
zapowiedzeniu tajemnicy i proklamacji Słowa przez odpowiedni czas zatrzymać
się i skupić na rozważanej tajemnicy, zanim rozpocznie się modlitwę ustną.
Ponowne odkrycie wartości milczenia jest jednym z sekretów praktykowania
kontemplacji i medytacji.
Do ograniczeń społeczeństwa zdominowanego przez technologię i środki
masowego przekazu należy również fakt, że milczenie staje się coraz
trudniejsze. Tak jak w liturgii zaleca się chwile milczenia, również przy
odmawianiu różańca stosowna jest po wysłuchaniu Słowa Bożego krótka pauza, w
czasie której duch skupia się na treści określonej tajemnicy.
"Ojcze nasz"
32. Po wysłuchaniu Słowa i skupieniu się na tajemnicy, czymś naturalnym jest
wzniesienie ducha ku Ojcu. Jezus w każdej ze swoich tajemnic prowadzi nas
zawsze do Ojca, do którego stale się zwraca, bo w Jego "łonie" spoczywa
(por. J 1, 18). Chce nas wprowadzić w zażyłość z Ojcem, byśmy mówili razem z
Nim: "Abba, Ojcze" (por. Rz 8, 15; Ga 4, 6). To w relacji do Ojca czyni nas
swymi braćmi i braćmi pomiędzy sobą, dając nam Ducha, który jest
jednocześnie Jego i Ojca, "Ojcze nasz", postawione niejako u podstaw
medytacji chrystologiczno-maryjnej, rozwijanej przez powtarzanie "Zdrowaś
Maryjo", czyni medytację tajemnicy doświadczeniem eklezjalnym, nawet kiedy
prowadzi się ją w samotności.
Dziesięć "Zdrowaś Maryjo"
33. Jest to element, który zajmuje w różańcu najwięcej miejsca, a
równocześnie sprawia, że jest on modlitwą w całym tego słowa znaczeniu
maryjną. Właśnie jednak w świetle dobrze rozumianych słów "Zdrowaś Maryjo"
odczuwa się wyraźnie, że charakter maryjny nie tylko nie przeciwstawia się
chrystologicznemu, ale przeciwnie, podkreśla go i uwypukla. Istotnie,
pierwsza część "Zdrowaś Maryjo", zaczerpnięta ze słów skierowanych do Maryi
przez anioła Gabriela i św. Elżbietę, jest adorującą kontemplacją misterium,
które dokonuje się w Dziewicy z Nazaretu. Wyrażają one, jak można by
powiedzieć, podziw nieba i ziemi, ujawniając poniekąd zachwyt samego Boga,
gdy ogląda On swe arcydzieło - Wcielenie Syna w dziewiczym łonie Maryi - w
duchu tego radosnego spojrzenia z Księgi Rodzaju (por. 1, 31), owego
pierwotnego "pathosu, z jakim Bóg u świtu stworzenia przyglądał się dziełu
swoich rąk".[36] Powtarzanie w różańcu "Zdrowaś Maryjo" utrzymuje nas w
klimacie zachwytu Boga: wyraża rozradowanie, zdumienie, uznanie dla
największego w historii cudu. Jest to wypełnienie proroctwa Maryi: "Odtąd
błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia" (Łk 1, 48).
Centrum "Zdrowaś Maryjo", poniekąd zwornikiem między jego pierwszą a drugą
częścią, jest imię Jezus. Czasami, przy pośpiesznym odmawianiu, to centrum
uchodzi uwagi, a wraz z nim również nawiązanie do misterium Chrystusa, które
jest kontemplowane. Ale to właśnie akcent, jaki kładzie się na imieniu Jezus
i na Jego misterium, znamionuje znaczące i owocne odmawianie różańca. Już
Paweł VI przypomniał w Adhortacji Marialis cultus praktykowany w pewnych
regionach zwyczaj, by podkreślać imię Chrystusa, dodając do niego refren
(tak zwane "dopowiedzenia") nawiązujący do rozważanej tajemnicy.[37] Jest to
zwyczaj godny pochwały, zwłaszcza przy publicznym odmawianiu różańca. Wyraża
on dobrze wiarę chrystologiczną, odnoszącą się do różnych momentów życia
Odkupiciela. Jest to wyznanie wiary, a równocześnie pomoc w medytacji, która
pozwala przyswajać i przeżywać misterium Chrystusa, w naturalny sposób
związane z odmawianiem "Zdrowaś Maryjo". Powtarzanie imienia Jezus -
jedynego imienia, w którym dane nam jest mieć nadzieję na zbawienie (por. Dz
4, 12) - złączonego z imieniem Matki Najświętszej, pozwalając niejako, by to
Ona sama nam je podsuwała, stanowi drogę asymilacji, której celem jest coraz
głębsze wprowadzanie nas w życie Chrystusa.
Z bardzo szczególnej więzi z Chrystusem, wynikającej z faktu, że Maryja jest
Matką Boga, Theotókos, wypływa ponadto moc błagania, jakie do Niej kierujemy
w drugiej części tej modlitwy, powierzając Jej matczynemu wstawiennictwu
nasze życie i godzinę naszej śmierci.
"Chwała Ojcu"
34. Doksologia trynitarna jest celem chrześcijańskiej kontemplacji. Chrystus
jest bowiem drogą, która prowadzi nas do Ojca w Duchu. Kiedy do końca
trzymamy się tej "drogi", ustawicznie stajemy wobec misterium trzech Osób
Boskich, którym należy się chwała, uwielbienie i dziękczynienie. Ważne jest,
żeby "Chwała Ojcu", szczyt kontemplacji, zostało w różańcu dobrze
uwydatnione. Przy odmawianiu publicznym można je śpiewać, aby odpowiednio
uwypuklić ową perspektywę strukturalną, charakteryzującą każdą modlitwę
chrześcijańską.
W takiej mierze, w jakiej medytacja danej tajemnicy będzie uważna, głęboka,
ożywiana - od jednego "Zdrowaś Maryjo" do drugiego - miłością do Chrystusa i
do Jego Matki, uwielbienie Trójcy Przenajświętszej na zakończenie każdej
dziesiątki, nie sprowadzając się bynajmniej do roli krótkiego zakończenia,
uzyska swój właściwy ton kontemplacyjny, aby niejako wynieść ducha ku
wyżynom raju i dać nam w pewien sposób przeżyć doświadczenie Taboru, będące
przedsmakiem przyszłej kontemplacji: "Dobrze, że tu jesteśmy!" (Łk 9, 33).
Końcowy akt strzelisty
35. Według powszechnie przyjętej praktyki, w różańcu po doksologii
trynitarnej odmawia się akt strzelisty, różny, zależnie od zwyczajów.
Doceniając wartość takich inwokacji, trzeba zauważyć, że owocność
kontemplacji tajemnic będzie lepiej wyrażona, jeśli zadba się o to, by każdą
tajemnicę zakończyć modlitwą o osiągnięcie specyficznych owoców konkretnej
tajemnicy. W ten sposób różaniec będzie mógł trafniej wyrazić swój związek z
życiem chrześcijańskim. Podpowiada to piękna modlitwa liturgiczna, która
zachęca nas, byśmy prosili o osiągnięcie przez rozważanie tajemnic różańca
tego, że będziemy "naśladować to, co zawierają, i otrzymamy to, co
obiecują".[38]
W takiej modlitwie końcowej może występować, jak to ma już miejsce,
uzasadniona różnorodność. Różaniec uzyskuje w ten sposób również rysy
bardziej odpowiadające różnym tradycjom duchowym i różnym wspólnotom
chrześcijańskim. W tej perspektywie należałoby sobie życzyć, aby były
szerzone, z należytym rozeznaniem duszpasterskim, najbardziej znaczące
propozycje. Można by sprawdzać ich przydatność w ośrodkach i sanktuariach
maryjnych, gdzie zwraca się szczególną uwagę na praktykę różańca. W ten
sposób Lud Boży mógłby korzystać z wszelkiego autentycznego bogactwa
duchowego, czerpiąc z niego pokarm duchowy dla swej kontemplacji.
"Koronka"
36. Tradycyjnie do odmawiania różańca używa się koronki. W najbardziej
powierzchownej praktyce staje się ona często przedmiotem, który służy po
prostu do odliczania kolejnych "Zdrowaś Maryjo". Służy ona jednak również
wyrażeniu symboliki, która może nadać kontemplacji nową treść.
W związku z tym trzeba najpierw zauważyć, że koronka zwraca się ku
wizerunkowi Ukrzyżowanego, który otwiera i zamyka samą drogę modlitwy. Na
Chrystusie skupia się życie i modlitwa wierzących. Wszystko od Niego
wychodzi, wszystko ku Niemu zdąża, wszystko przez Niego, w Duchu Świętym,
dochodzi do Ojca. Jako pomoc w liczeniu, wyznaczając rytm posuwania się w
modlitwie, koronka przypomina nie kończącą się nigdy drogę kontemplacji i
doskonałości chrześcijańskiej. Bł. Bartłomiej Longo widział w niej również
"łańcuch" łączący nas z Bogiem. Owszem, łańcuch, ale łańcuch "słodki"; taką
okazuje się zawsze relacja z Bogiem, który jest Ojcem. "Synowski" łańcuch,
który pozwala nam jednoczyć się z Maryją, "służebnicą Pańską" (Łk 1, 38), a
w końcu i z samym Chrystusem, który, będąc Bogiem, stał się "sługą" dla
naszej miłości (por. Flp 2, 7).
Piękne jest także rozciągnięcie symbolicznego znaczenia koronki na nasze
wzajemne odniesienia - przypomina więzi komunii i braterstwa, łączące nas
wszystkich z Chrystusem.
Rozpoczęcie i zakończenie
37. We współczesnej praktyce, dostosowanej do różnorakich okoliczności
duszpasterskich, istnieją różne sposoby rozpoczynania różańca. W niektórych
regionach rozpoczyna się zazwyczaj wezwaniem zaczerpniętym z Psalmu 70:
"Boże, wejrzyj ku wspomożeniu memu; Panie, pośpiesz ku ratunkowi memu", co
niejako ożywia u modlącego się świadomość jego własnej nędzy. Gdzie indziej
natomiast początek stanowi Credo, jakby dla uczynienia wyznania wiary
fundamentem podejmowanej kontemplacji. Te i inne sposoby, w takim wymiarze,
w jakim uzdalniają ducha do kontemplacji, są na równi uprawnione.
Odmawianie różańca zamyka się modlitwą w intencjach Papieża, by niejako
skierować spojrzenie modlącego się na rozległy horyzont potrzeb Kościoła. I
właśnie z myślą, by zachęcić do takiej eklezjalnej wizji różańca, Kościół
wzbogacił go świętymi odpustami dla tych, którzy go odmawiają w należytej
dyspozycji. Jeśli bowiem różaniec jest przeżywany w ten sposób, staje się
naprawdę drogą duchową, na której Maryja jest Matką, Nauczycielką i
Przewodniczką, podtrzymującą wiernych swym potężnym wstawiennictwem. Czyż
można się dziwić, że przy końcu tej modlitwy odczuwa się jako potrzebę
ducha, który w medytacji doświadczył głęboko macierzyństwa Maryi, pragnienie
wychwalania Najświętszej Dziewicy, czy to wspaniałą modlitwą Salve Regina,
czy też Litanią Loretańską? Jest to ukoronowanie drogi wewnętrznej, która
doprowadziła wiernego do żywego kontaktu z misterium Chrystusa i Jego
Najświętszej Matki.
Rozłożenie w czasie
38. Różaniec można odmawiać codziennie w całości, i nie brak takich, którzy
to czynią z godną pochwały wytrwałością. Wypełnia on w ten sposób modlitwą
dni tak wielu dusz kontemplacyjnych albo towarzyszy osobom chorym czy w
podeszłym wieku, które dysponują dużym zasobem czasu. Jest jednak oczywiste
- i to tym bardziej, jeśli doda się nowy cykl mysteria lucis - że wielu
wiernych będzie mogło odmawiać tylko jego część według pewnego porządku
tygodniowego. Ten rozkład prowadzi do nadania poszczególnym dniom tygodnia
swoistego duchowego "kolorytu", podobnie jak liturgia nadaje go różnym
okresom roku liturgicznego.
Według obecnej praktyki poniedziałek i czwartek poświęca się "tajemnicom
radosnym", wtorek i piątek" tajemnicom bolesnym", środę, sobotę i niedzielę
"tajemnicom chwalebnym". Gdzie włączyć "tajemnice światła"? Zważywszy, że
"tajemnice chwalebne" powtarza się przez dwa kolejne dni, w sobotę i w
niedzielę, a sobota jest tradycyjnie dniem o silnym zabarwieniu maryjnym,
wydaje się wskazane przenieść na sobotę drugie w ciągu tygodnia rozważanie
"tajemnic radosnych", w których wyraźniejsza jest obecność Maryi. Czwartek
pozostaje w ten sposób wolny właśnie na medytację "tajemnic światła".
To wskazanie nie ma jednak ograniczać słusznej wolności medytacji osobistej
i wspólnotowej, z uwzględnieniem potrzeb duchowych i duszpasterskich, a
przede wszystkim dat liturgicznych, które mogą sugerować bardziej
odpowiednie dostosowania. Sprawą naprawdę wielkiej wagi jest to, by różaniec
był coraz bardziej pojmowany i przeżywany jako droga kontemplacji. Dzięki
niej, jako uzupełnienie tego, co dokonuje się w liturgii, tydzień
chrześcijanina, skoncentrowany na niedzieli, dniu zmartwychwstania, staje
się drogą przez tajemnice życia Chrystusa, a On objawia się w życiu swych
uczniów jako Pan czasu i historii.
ZAKOŃCZENIE
"O, błogosławiony różańcu Maryi, słodki łańcuchu, który łączysz nas z
Bogiem!"
39. To wszystko, co zostało tu dotąd powiedziane, wyraża obszernie bogactwo
tej tradycyjnej modlitwy, która ma prostotę modlitwy ludowej, ale także
teologiczną głębię modlitwy odpowiedniej dla tych, którzy odczuwają potrzebę
dojrzalszej kontemplacji.
Kościół zawsze uznawał szczególną skuteczność tej modlitwy, powierzając jej
wspólnemu odmawianiu, stałemu jej praktykowaniu, najtrudniejsze sprawy. W
chwilach, gdy samo chrześcijaństwo było zagrożone, mocy tej właśnie modlitwy
przypisywano ocalenie przed niebezpieczeństwem, a Matkę Bożą Różańcową
czczono jako Tę, która wyjednywała wybawienie. Dziś skuteczności tej
modlitwy zawierzam - jak o tym wspomniałem na początku - sprawę pokoju w
świecie i sprawę rodziny.
Pokój
40. Trudności, jakie na początku tego nowego tysiąclecia pojawiają się na
światowym horyzoncie, skłaniają nas, by uznać, że nadzieję na mniej mroczną
przyszłość może w nas wzbudzić jedynie interwencja z Wysoka, zdolna
pokierować sercami tych wszystkich, którzy żyją w sytuacjach konfliktowych,
i tych, którzy trzymają w swych rękach losy narodów.
Różaniec ze swej natury jest modlitwą pokoju z racji samego faktu, że polega
na kontemplowaniu Chrystusa, który jest Księciem Pokoju i "naszym pokojem"
(Ef 2, 14). Kto przyswaja sobie misterium Chrystusa - a różaniec właśnie do
tego prowadzi - dowiaduje się, na czym polega sekret pokoju, i przyjmuje to
jako życiowy projekt. Ponadto, mocą swego charakteru medytacyjnego, przez
spokojne następowanie po sobie kolejnych "Zdrowaś Maryjo", różaniec wywiera
na modlącego się kojący wpływ, który usposabia go do przyjmowania i
doświadczania w głębi swego jestestwa oraz do szerzenia wokół siebie tego
prawdziwego pokoju, który jest szczególnym darem Zmartwychwstałego (por. J
14, 27; 20, 21).
Różaniec jest modlitwą pokoju także ze względu na owoce miłości miłosiernej,
jakie rodzi. Jeśli odmawia się go właściwie, jako modlitwę medytacyjną, to
różaniec, pomagając spotkać się z Chrystusem w Jego misteriach, musi również
ukazywać oblicze Chrystusa w braciach, zwłaszcza tych najbardziej
cierpiących. Jakże można by w "tajemnicach radosnych" wpatrywać się w
misterium Dziecięcia narodzonego w Betlejem, nie odczuwając pragnienia, by
przyjmować, bronić i promować życie, biorąc na siebie ciężar cierpienia
dzieci we wszystkich zakątkach świata? Jak można by w "tajemnicach światła"
iść za Chrystusem Objawicielem, nie podejmując postanowienia, by dawać
świadectwo Jego "błogosławieństwom" w codziennym życiu? I jak kontemplować
Chrystusa obarczonego krzyżem i ukrzyżowanego, nie czując potrzeby stawania
się Jego "Cyrenejczykiem" względem każdego brata przybitego cierpieniem czy
zdruzgotanego rozpaczą? A wreszcie, jak można by utkwić wzrok w chwale
Chrystusa Zmartwychwstałego i w Maryi ukoronowanej na Królową, nie czując
pragnienia, by uczynić ten świat piękniejszym, bardziej sprawiedliwym,
bliższym planom Bożym?
Tak więc różaniec, kierując nasze spojrzenie ku Chrystusowi, czyni nas
również budowniczymi pokoju w świecie. Mając charakter nieustającego,
wspólnego błagania, zgodnie z Chrystusowym wezwaniem, by modlić się "zawsze
i nie ustawać" (por. Łk 18, 1), pozwala on mieć nadzieję, że również dzisiaj
"walka" tak trudna jak ta, która toczy się o pokój, może być zwycięska.
Różaniec, daleki od tego, by być ucieczką od problemów świata, skłania nas,
by patrzeć na nie oczyma odpowiedzialnymi i wielkodusznymi, i wyjednuje nam
siłę, by powrócić do nich z pewnością co do Bożej pomocy oraz z silnym
postanowieniem, by we wszelkich okolicznościach dawać świadectwo miłości,
która jest "więzią doskonałości" (Kol 3, 14).
Rodzina: rodzice...
41. Jako modlitwa o pokój, różaniec był też zawsze modlitwą rodziny i za
rodzinę. Niegdyś modlitwa ta była szczególnie droga rodzinom chrześcijańskim
i niewątpliwie sprzyjała ich jedności. Należy zadbać, by nie roztrwonić tego
cennego dziedzictwa. Trzeba powrócić do modlitwy w rodzinie i do modlitwy za
rodziny, wykorzystując nadal tę formę modlitwy.
W Liście apostolskim Novo millennio ineunte zachęciłem do sprawowania
Liturgii godzin również przez świeckich w zwyczajnym życiu wspólnot
parafialnych i różnych grup chrześcijańskich.[39] Pragnę uczynić to samo,
gdy chodzi o różaniec. Są to dwie drogi kontemplacji chrześcijańskiej nie
alternatywne, ale wzajemnie się uzupełniające. Proszę zatem tych wszystkich,
którzy zajmują się duszpasterstwem rodzin, by z przekonaniem zachęcali do
odmawiania różańca.
Rodzina, która modli się zjednoczona, zjednoczona pozostaje. Różaniec święty
zgodnie z dawną tradycją jest modlitwą, która szczególnie sprzyja
gromadzeniu się rodziny. Kierując wzrok na Jezusa, poszczególni jej
członkowie odzyskują na nowo również zdolność patrzenia sobie w oczy, by
porozumiewać się, okazywać solidarność, wzajemnie sobie przebaczać, by żyć z
przymierzem miłości odnowionym przez Ducha Bożego. Liczne problemy
współczesnych rodzin, zwłaszcza w społeczeństwach ekonomicznie rozwiniętych,
wynikają stąd, że coraz trudniej jest się porozumiewać. Ludzie nie potrafią
ze sobą przebywać, a być może nieliczne momenty, kiedy można być razem,
zostają pochłonięte przez telewizję. Podjąć na nowo odmawianie różańca w
rodzinie znaczy wprowadzić do codziennego życia całkiem inne obrazy,
ukazujące misterium, które zbawia: obraz Odkupiciela, obraz Jego
Najświętszej Matki. Rodzina, która odmawia razem różaniec, odtwarza poniekąd
klimat domu w Nazarecie: Jezusa stawia się w centrum, dzieli się z Nim
radości i cierpienia, w Jego ręce składa się potrzeby i projekty, od Niego
czerpie się nadzieję i siłę na drogę.
...i dzieci
42. Czymś pięknym i owocnym jest także powierzenie tej modlitwie drogi
wzrastania dzieci. Czyż różaniec nie jest drogą życia Chrystusa od poczęcia
do śmierci, aż do zmartwychwstania i wejścia do chwały? Coraz trudniej jest
dziś rodzicom nadążyć za dziećmi na różnych etapach ich życia. W
społeczeństwie rozwiniętej technologii, środków masowego przekazu i
globalizacji wszystko stało się tak szybkie, a różnice kulturowe między
pokoleniami coraz bardziej się zwiększają. Najróżniejsze przesłania i
doświadczenia najmniej dające się przewidzieć prędko wkraczają w życie
dzieci i młodzieży, a rodzice przeżywają nieraz udrękę, stając wobec
grożących im niebezpieczeństw. Nierzadko doznają bolesnych rozczarowań,
obserwując niepowodzenia swych dzieci ulegających ułudzie narkotyków,
powabom rozpasanego hedonizmu, pokusom przemocy, najprzeróżniejszym
przejawom bezsensu i rozpaczy.
Modlitwa różańcowa za dzieci, a bardziej jeszcze z dziećmi, która wychowuje
je już od najmłodszych lat do tego codziennego momentu "modlitewnej przerwy"
całej rodziny, z pewnością nie jest rozwiązaniem wszelkich problemów, ale
stanowi pomoc duchową, której nie należy lekceważyć. Można by wysunąć
zastrzeżenie, że różaniec wydaje się modlitwą niezbyt odpowiadającą gustom
dzieci i młodzieży dzisiejszych czasów. Może jednak zastrzeżenie to opiera
się na wyobrażeniu jego niedbałego odmawiania. Zresztą, o ile tylko
zachowamy zasadniczą strukturę różańca, nic nie przeszkadza, aby dla dzieci
i młodzieży jego odmawianie - tak w rodzinie, jak i w grupach - wzbogacić
odpowiednimi elementami symbolicznymi i praktycznymi, które by pomogły w
jego zrozumieniu i dowartościowaniu. Czemu nie spróbować?
Duszpasterstwo młodzieżowe aktywne, pełne zapału i twórcze - Światowe Dni
Młodzieży pozwoliły mi zdać sobie z tego sprawę - zdolne jest dokonać, z
Bożą pomocą, rzeczy naprawdę znamiennych. Jeśli różaniec zostanie dobrze
przedstawiony, to jestem pewien, że sami młodzi będą w stanie raz jeszcze
zaskoczyć dorosłych, przyjmując tę modlitwę i odmawiając ją z entuzjazmem
typowym dla ich wieku.
Różaniec - skarb, który trzeba odkryć
43. Drodzy Bracia i Siostry! Modlitwa tak łatwa, a równocześnie tak bogata
naprawdę zasługuje, by wspólnota chrześcijańska ponownie ją odkryła. Uczyńmy
to przede wszystkim w bieżącym roku, przyjmując tę propozycję, aby pogłębić
treści zarysowane w Liście apostolskim Novo millennio ineunte, który był
inspiracją dla programów duszpasterskich tak wielu Kościołów partykularnych
w planowaniu zadań na najbliższą przyszłość.
Zwracam się szczególnie do Was, drodzy Bracia w biskupstwie, kapłani i
diakoni, oraz do Was, pełniących rozmaite posługi na polu duszpasterstwa,
abyście, poznając z osobistego doświadczenia piękno różańca, stawali się
jego gorliwymi promotorami.
Ufam też, że Wy, teolodzy, podejmując refleksję metodyczną i równocześnie
inspirowaną przez autentyczną mądrość, zakorzenioną w Słowie Bożym i
wrażliwą na to, czym żyje lud chrześcijański, przyczynicie się do odkrywania
podstaw biblijnych, duchowych bogactw i wartości duszpasterskiej tej
tradycyjnej modlitwy.
Liczę na Was, osoby konsekrowane, powołane ze szczególnego tytułu do
kontemplowania oblicza Chrystusa w szkole Maryi.
Patrzę na Was wszystkich, Bracia i Siostry wszelkiego stanu, na Was, rodziny
chrześcijańskie, na Was, osoby chore i w podeszłym wieku, na Was, młodzi:
weźcie znów ufnie do rąk koronkę różańca, odkrywając ją na nowo w świetle
Pisma Świętego, w harmonii z liturgią, w kontekście codziennego życia.
Oby ten mój apel nie popadł w zapomnienie nie wysłuchany! Na początku
dwudziestego piątego roku mojego Pontyfikatu powierzam ten List apostolski
czułym dłoniom Maryi Panny, korząc się w duchu przed Jej obrazem we
wspaniałym sanktuarium wzniesionym dla Niej przez bł. Bartłomieja Longo,
apostoła różańca. Chętnie wypowiadam jego wzruszające słowa, jakimi kończy
on słynną Suplikę do Królowej Różańca Świętego: "O, błogosławiony różańcu
Maryi, słodki łańcuchu, który łączysz nas z Bogiem; więzi miłości, która nas
jednoczysz z aniołami; wieżo ocalenia od napaści piekła; bezpieczny porcie w
morskiej katastrofie! Nigdy cię już nie porzucimy. Będziesz nam pociechą w
godzinie konania. Tobie ostatni pocałunek gasnącego życia. A ostatnim
akcentem naszych warg będzie Twoje słodkie imię, o Królowo Różańca z Pompei,
o Matko nasza droga, o Ucieczko grzeszników, o Władczyni, Pocieszycielko
strapionych. Bądź wszędzie błogosławiona, dziś i zawsze, na ziemi i w
niebie".
W Watykanie, dnia 16 października 2002 roku,
na początku dwudziestego piątego roku mego Pontyfikatu.
[1] Konst. duszpast. o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes, 45.
[2] Paweł VI, Adhort. apost. Marialis cultus (2 lutego 1974), 42: AAS 66,
1974, s. 153.
[3] Por. Acta Leonis XIII, 3 (1884), 280-289.
[4] Godny wspomnienia jest przede wszystkim jego List Apostolski o różańcu
Il religioso convegno z 29
września 1961 r.: AAS 53 (1961), 641-647.
[5] Insegnamenti di Giovanni Paolo II, I (1978), ss. 75-76.
[6] Por. AAS 93 (2001), 285.
[7] Jan XXIII w latach przygotowania do Soboru wezwał wspólnotę
chrześcijańską do modlitwy różańcowej w intencji powodzenia tego wydarzenia
w Kościele: por. List do Kardynała Wikariusza Rzymu z 28 września 1960 r.:
AAS 52 (1960), 814-817.
[8] Konst. dogm. o Kościele Lumen gentium, 66.
[9] N. 32: AAS 93 (2001), 288.
[10] Tamże, 33: l.c., 289.
[11] Jak wiadomo, co należy raz jeszcze potwierdzić, objawienia prywatne nie
mają tej samej natury, co objawienie publiczne, normatywne dla całego
Kościoła. Zadaniem Urzędu Nauczycielskiego jest badanie i uznawanie
autentyczności objawień prywatnych oraz ich wartości dla pobożności
wiernych.
[12] Le secret admirable du TrŁs-Saint Rosaire, Paris 1912. [Il segreto
meraviglioso del Santo Rosario per convertirsi e salvarsi, w: San Luigi
Maria Grignion de Montfort, Opere, 1, Scritti Spirituali, Roma 1990, ss.
729-843].
[13] Beato Bartolo Longo, Storia del Santuario di Pompei, Pompei 1990, s.
59.
[14] Adhort. apost. Marialis cultus (2 lutego 1974), 47: AAS (1974), 156.
[15] Konst. o liturgii świętej Sacrosanctum Concilium, 10.
[16] Tamże, 12.
[17] Sobór Wat. II, Konst. dogm. o Kościele Lumen gentium, 58.
[18] I Quindici Sabati del Santissimo Rosario, wyd. 27, Pompei 1916, s. 27.
[19] Sobór Wat. II, Konst. dogm. o Kościele Lumen gentium, 53.
[20] Tamże, 60.
[21] Por. Dar i Tajemnica, Kraków 1996, s. 30.
[22] Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, 120,
wyd. Księży Marianów,
Warszawa 1996, s. 97.
[23] Katechizm Kościoła Katolickiego, 2679.
[24] Tamże, 2675.
[25] Suplika do Królowej Różańca Świętego, którą odmawia się uroczyście dwa
razy w roku - w maju i w październiku - została ułożona przez bł.
Bartłomieja Longo w 1883 roku, w odpowiedzi na wezwanie, jakie Papież Leon
XIII skierował do katolików w swojej pierwszej Encyklice o różańcu, aby
duchowo angażowali się na rzecz pokonywania różnych przejawów zła w
społeczeństwie.
[26] Boska Komedia, Raj, XXXIII, 13-15 (tł. E. Porębowicz).
[27] Jan Paweł II, List apost. Novo millennio ineunte, (6 stycznia 2001),
20: AAS 93 (2001), 279.
[28] Adhort. apost. Marialis cultus (2 lutego 1974), 46: AAS 66 (1974), 155.
[29] Jan Paweł II, List apost. Novo millennio ineunte, (6 stycznia 2001),
28: AAS 93 (2001), 284.
[30] N. 515.
[31] Przemówienie na "Anioł Pański", 29 października 1978: Insegnamenti I
(1978), 76.
[32] Konst. duszpast. o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes, 22.
[33] Por. Św. Ireneusz z Lyonu, Adversus haereses, 3, 18, 1.
[34] Katechizm Kościoła Katolickiego, 2616.
[35] Por. n. 33: AAS 93 (2001), 289.
[36] Jan Paweł II, List do artystów, (4 kwietnia 1999), 1: AAS 91 (1999),
1155.
[37] Por. n. 46. Zwyczaj ten spotkał się niedawno z pochwałą Kongregacji ds.
Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów w "Dyrektorium o pobożności ludowej i
liturgii. Zasady i wskazania", 201.
[38] "...concede, quaesumus, ut haec mysteria sacratissimo beatae Mariae
Viriginis Rosario recolentes, et imitemur quod continent, et quod promittunt
assequamur": Missale Romanum 1960, In festo Beatae Mariae Virginis a
Rosario.
[39] Por. n. 34: AAS 93 (2001), 290.